Głowa mnie czasem pobolewa od tego całego Social Media. Odpaliłam już prawie wszystkie możliwe kanały dla SiNSAY i zorientowałam się, że zapomniałam o własnych.
No więc drogi pamiętniczku, wybacz mi, że Cię nie dotykałam i że taki byłeś w ostatnim czasie osamotniony, ale sam przyznasz, że wpisywanie jeszcze w Ciebie doświadczeń nindży byłoby nie na miejscu.
Chyba czas na oddech.
Moje prawdziwe, rzeczywiste ludzkie dziecko, jak to określiła Ciocia Monia, "ma temperament". Well, sama nie wiem, czy się cieszyć, czy nie i czy zdołam okiełznać ten żywioł, który ma dopiero miesięcy 16. No bo właśnie (pytanie do bardziej doświadczonych matek), czy moc żywiołu z wiekiem maleje, czy rośnie? Cze dostał ostatnio w żłobeksie naganę do akt, bo bije inne dzieci. I to nie tylko młodsze dzieci bije, starsze również. I gdzie to dziecko się tego nauczyło, ja się pytam (panie-ciocie w żłobeksie pewnie też)???
Samokontrola. Dwie rzeczy trzeba kontrolować (o, zgrozo! ale jak, ja się znów pytam???): po pierwsze, dzieci nie rozumieją ironii, z czym trudno sobie człowiek radzi i trzeba chyba tego typu dyskurs uprawiać wewnętrznie, czyli bez werbalizacji; po drugie, nie można dawać dawać złego przykładu. No i tu problem jest taki, że w przypadku obcych dzieci, można się z nimi bawić bez limitów, bo to nie nasze dzieci, więc nie do nas należy ich wychowanie. Gorzej, jak dziecko wejdzie na krzesło i matka (ta sama, co ironii na wodzy nie potrafi trzymać) wpadnie na super pomysł, że chwyci spontanicznie rączki dziecka i powie: skacz! A wszystkiemu temu przypatruje się ojciec, co nie zapomni matki skarać, bo przecież wiadomo, że dziecko (szczególnie takie, co bije inne) na pewno uzna to za super zabawę i będzie chciało powtórzyć.
Straszna orka to wychowawstwo.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wychowanie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wychowanie. Pokaż wszystkie posty
10.4.13
10.4.12
Bojowa pieśń tygrysicy
Od kilku miesięcy mamy z Ce spore wyzwanie przed sobą i pewnie potrwa ono aż do końca naszych dni - czyli jak wychować Cze na porządnego i fajnego człowieka. Zadanie to pewnie trudne i będzie niejednokrotnie spędzać nam sen z powiek, ale kiedy ostatnio próbowałam podjąć temat z Ce (vide: jak my to zrobimy???), ten z pełnym spokojem powiedział, że liczy na współpracę (współpracę Cze oCZEwiście).
Nie tylko my rozumiemy powagę stojącego przed nami wyzwania. Mamy duże wsparcie u przyjaciół, w tym byłych dziewcząt Ce, a konkretnie O mam na myśli. W trosce o pomoc przy rozwiązywaniu dylematów wychowawczych O podarowała nam na Gwiazdkę (tak, tak, z byłymi dziewczętami Ce i z większością moich byłych żyjemy w zgodzie i pokoju, i, owszem, robimy sobie prezenty) Bojową pieśń tygrysicy Amy Chua. To bardzo lekka i zabawna książka o tym, jak twardo egzekwować od dzieci posłuszeństwo i jak stawiać im wyzwania, po prostu: jak być chińską matką. Chua stawia swoje metody wychowawcze w opozycji do luźnego anglosaskiego, a konkretnie amerykańskiego stylu wychowania. Chińska matka się nie pierdoli, krótko mówiąc. Dyscyplina, konsekwencja i upór towarzyszą metodom wychowawczym Amy. Obawiam się, że niestety poza uporem żadne z powyższych z mojego charakteru nie wynika.
Książkę polecam gorąco, bo jest lekka, łatwa i przyjemna. Jednakowoż najbardziej chyba polecam młodym albo i niemłodym, ale jednak rodzicom.
A jak wychować Cze na porządnego i fajnego człowieka? Polecimy na punka, a co tam, to musi się udać ;)
Nie tylko my rozumiemy powagę stojącego przed nami wyzwania. Mamy duże wsparcie u przyjaciół, w tym byłych dziewcząt Ce, a konkretnie O mam na myśli. W trosce o pomoc przy rozwiązywaniu dylematów wychowawczych O podarowała nam na Gwiazdkę (tak, tak, z byłymi dziewczętami Ce i z większością moich byłych żyjemy w zgodzie i pokoju, i, owszem, robimy sobie prezenty) Bojową pieśń tygrysicy Amy Chua. To bardzo lekka i zabawna książka o tym, jak twardo egzekwować od dzieci posłuszeństwo i jak stawiać im wyzwania, po prostu: jak być chińską matką. Chua stawia swoje metody wychowawcze w opozycji do luźnego anglosaskiego, a konkretnie amerykańskiego stylu wychowania. Chińska matka się nie pierdoli, krótko mówiąc. Dyscyplina, konsekwencja i upór towarzyszą metodom wychowawczym Amy. Obawiam się, że niestety poza uporem żadne z powyższych z mojego charakteru nie wynika.
Książkę polecam gorąco, bo jest lekka, łatwa i przyjemna. Jednakowoż najbardziej chyba polecam młodym albo i niemłodym, ale jednak rodzicom.
A jak wychować Cze na porządnego i fajnego człowieka? Polecimy na punka, a co tam, to musi się udać ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)