18.4.13

Imagine ! ! !

Właściwie prawie nic nie wiedziałam o filmie, jak na niego szłam, no poza tym, że zrobił go Andrzej Jakimowski, reżyser "Zmruż oczy" i "Sztuczek". I wiedziałam na pewno, że lubię jego kino. Po pierwsze, wyłamuje się z naszego polskiego kanonu dramatów rozrywających serce i pokazujących mroczną stronę mocy, po drugie, ma piękne magiczne zdjęcia (Sztuczki dzieją się w magicznym Wałbrzychu), po trzecie, jego twórczość ma coś z realizmu magicznego, a tego w kinie Maruchy nigdy nie za mało.
Akcja Imagine dzieje się w Lizbonie. Na pewno mam osobisty sentyment do tego miasta, bo uważam, że jak nie w Gdyni, to w Lizbonie, ale to w jaki sposób jest sfotografowane w filmie rozwaliło mnie na maxa. Opowieść snuje się w złotym słońcu Portugalii, ujęcia są długie (więc nie polecam fanom li tylko teledyskowych montaży) i epickie. Imponujący jest też dźwięk, bo jak to ktoś wczoraj słusznie zauważył, w polskim kinie bywa tak, że nic nie słychać. Ten film bez dobrego udźwiękowienia w ogóle nie miałby sensu.
A o czym ten "Imagine"? O tym, jak bardzo jesteśmy ograniczeni w swojej percepcji, używając wzroku. Jak wiele więcej można sobie wyobrazić, jeśli tylko się trochę wysilić. Jak zmysłowy jest świat wokół nas. I o miłości oczywiście.

Po filmie stałam na tarasie obok straszydła Sea Towers, padał deszcz, a morze tak pięknie dawało wodorostem... Lubię zapach morza Bałtyckiego, nawet wtedy, kiedy jest w kolorze szmaty.

Do kin!


10.4.13

Przemoc w rodzinie - z pamiętniczka młodej matki

Głowa mnie czasem pobolewa od tego całego Social Media. Odpaliłam już prawie wszystkie możliwe kanały dla SiNSAY i zorientowałam się, że zapomniałam o własnych.
No więc drogi pamiętniczku, wybacz mi, że Cię nie dotykałam i że taki byłeś w ostatnim czasie osamotniony, ale sam przyznasz, że wpisywanie jeszcze w Ciebie doświadczeń nindży byłoby nie na miejscu.
Chyba czas na oddech.
Moje prawdziwe, rzeczywiste ludzkie dziecko, jak to określiła Ciocia Monia, "ma temperament". Well, sama nie wiem, czy się cieszyć, czy nie i czy zdołam okiełznać ten żywioł, który ma dopiero miesięcy 16. No bo właśnie (pytanie do bardziej doświadczonych matek), czy moc żywiołu z wiekiem maleje, czy rośnie? Cze dostał ostatnio w żłobeksie naganę do akt, bo bije inne dzieci. I to nie tylko młodsze dzieci bije, starsze również. I gdzie to dziecko się tego nauczyło, ja się pytam (panie-ciocie w żłobeksie pewnie też)???
Samokontrola. Dwie rzeczy trzeba kontrolować (o, zgrozo! ale jak, ja się znów pytam???): po pierwsze, dzieci nie rozumieją ironii, z czym trudno sobie człowiek radzi i trzeba chyba tego typu dyskurs uprawiać wewnętrznie, czyli bez werbalizacji; po drugie, nie można dawać dawać złego przykładu. No i tu problem jest taki, że w przypadku obcych dzieci, można się z nimi bawić bez limitów, bo to nie nasze dzieci, więc nie do nas należy ich wychowanie. Gorzej, jak dziecko wejdzie na krzesło i matka (ta sama, co ironii na wodzy nie potrafi trzymać) wpadnie na super pomysł, że chwyci spontanicznie rączki dziecka i powie: skacz! A wszystkiemu temu przypatruje się ojciec, co nie zapomni matki skarać, bo przecież wiadomo, że dziecko (szczególnie takie, co bije inne) na pewno uzna to za super zabawę i będzie chciało powtórzyć.

Straszna orka to wychowawstwo.