30.3.09

Lektor, zaklinacz słów

Wczoraj dane mi było zalać się łzami we kinie. Ryczałam jak bóbr, bo i film przejął mnie bardzo. Film znakomity. I tak samo mnie jak "Godziny" rozczłonkował. Nie umiem się teraz pozbierać za bardzo i poukładać, bo jakoś tak szczątki po całym Trójmieście rozrzucone leżą. Troszkę w Silverscreenie, oko na Korzeniowskiego, płuco na Łąkowej. Wszędzie coś leży i nie reaguje na gwizdek. Ale może czasem dobrze tak nawet w rozczłonkowaniu potrwać.

Kate Winslet...



Zabujałam się... Na serio. Zajebista aktorka, totalnie przekonująca. No i do tego nie bardzo taka była miła i sympatyczna, żeby się w niej zakochiwać, a jednak się zabujałam. Czekam na kolejne role.

wspomnienia z Wrocławia

Cały czas zima, zima cały czas. We Wrocławiu były krokusiki...







25.3.09

milczenie owcy

Ostatnio Gippius zwariował i został wchłonięty przez jedną markę młodzieżową, od której Gippius dostaje pensję i dla której Gippius pracuje z pasją, a czasem ze szewską pasją. Kłopoty tej marki odbijają się na kondycji bloga - niestety. Jak kryzys to po całości.
A wpis będzie dziś docelowo o tej masakrze, którą mamy za oknami - my mamy - czyli mieszkańcy 3miasta. No jest to jakaś paranoja totalna, bo naprawdę nie pamiętam, żeby po moich urodzinach robiło się tak beznadziejnie zimno i żeby padał beznadziejny śnieg. To masakra jakaś - w Gdyni drogowcy na obywateli się wypięli ostro i bezceremonialnie. Białe polskie drogi... Płacz... 50 minut z centrum do Orłowa. Hallo??? Na szczęście Zienka też jechała długo i mam do niej darmowe.
Chciałabym powiedzieć, że zwalniam drogowców.

17.3.09

wirusuje

Zmęczona PKPem postanowiłam zmęczyć się jutro polskimi drogami. Trzeba mieć jakieś w życiu urozmaicenie w kwestiach zmęczenia.
Powróciwszy od Smoka jadę do Wrocka.

11.3.09

sesja na Łąkowej

Zrobiliśmy przed chwilą sesję na Łąkowej. Kluczem było by się przebrać za menela. Jako że oczywiście nie miałam czasu, żeby wcześniej przygotować strój, to na gorąco szperałam w kartonach z ubraniami marki C. Udało się wystylizować na menelo-cwaniaka. Zastanawiam się, jak to się stało, że nas nie zlinczowali na tej Łąkowej. Chyba w sumie dlatego, że było dość zimno... Poukrywali się gdzieś w zakamarkach kamienic może. Albo po prostu na Łąkowej nie jest groźnie i tylko fama tak niesie.

A oto ja:

2.3.09

Mała Sonieczka

Nie została Sonieczce nadana żadna złośliwa ksywa, brak mi weny w tym temacie. Może życie przyniesie jakąś ksywę. Tymczasem pozostaje nazywać mi tego najmniejszego człowieka, co go znam, po prostu po imieniu.
Woziłam się ostatnio ze Sonią po Świętojańskiej i zrobiłam dziecku parę zdjęć, bo mi zarzucali czytelnicy, że o niej nie piszę. Bo i pisać ciężko, bo ona nic nie mówi jeszcze, nie broi, a życie jej ogranicza się do paru czynności, o których pisanie naprawdę nudne jest i żmudne.

Oto Sonieczka.





foto z spaceru relacja



















1.3.09

niby pierwszy dzień wiosny

(bez niektórych polskich liter wpis będzie chyba z przyczyn od gippiusa niezależnych)
Był dzis Gippius na spacerze. Wstał Gippius późno, bo i się późno Gippius położył. Wyjrzał za okno i zobaczył, że słońce super swieci i że niebo jest takie na maxa granatowe i że przykro będzie tak cały dzień przesiedzieć na leniu totalnym.
Na spacer się wybral Gippius wraz ze Stevenem i psą Stevena. Przemarzl Gippius przeokrutnie, bo zdaje się, że ta wiosna to jeszcze taka udawana byla, bo slońce swiecilo a i owszem, ale wiater zimny wial także. Swiatlo bylo ladne na tym spacerze, co Gippius uwiecznil aparatem i jutro na blogu pokaze. Bo Gippius sie zachwycal dzis wszystkim: kolorem morza, co to je widac ze skraju lasu nad polanką, statkami, co staly na redzie portu gdynskiego, dziecmi malymi takimi, co biegaly po lesie i na polance, psą Stevena, co też ladnie biegala za kijkiem i jeszcze innymi rzeczami sie Gippius zachwycal, ale nie pamieta tak dokladnie.