Wczoraj dane mi było zalać się łzami we kinie. Ryczałam jak bóbr, bo i film przejął mnie bardzo. Film znakomity. I tak samo mnie jak "Godziny" rozczłonkował. Nie umiem się teraz pozbierać za bardzo i poukładać, bo jakoś tak szczątki po całym Trójmieście rozrzucone leżą. Troszkę w Silverscreenie, oko na Korzeniowskiego, płuco na Łąkowej. Wszędzie coś leży i nie reaguje na gwizdek. Ale może czasem dobrze tak nawet w rozczłonkowaniu potrwać.
Kate Winslet...
Zabujałam się... Na serio. Zajebista aktorka, totalnie przekonująca. No i do tego nie bardzo taka była miła i sympatyczna, żeby się w niej zakochiwać, a jednak się zabujałam. Czekam na kolejne role.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz