30.4.08

29.4.08

wspomnienie zimy

O pogodzie trochę. Bo teraz wszyscy wiosną zajarani na maxa. A ja na przekór światu se zimę przypomniałam, ale fajną zimę, a nie taką bleee.
O proszę, ten punkcik w oddali to ja.

28.4.08

Pudzian band - to jest trend

Tak sobie chodziłam na infomuzyka.pl i tak sobie znalazłam fajowski teledysk z megafajną gwiazdą albo nawet dwoma gwiazdami. Fajna piosenka, bo taka z przesłaniem do ludzi z problemami. No i klip też taki z przesłaniem :)

27.4.08

do Pani Czesi na półlitry i orange

Jak mała byłam, to jeździłam z rodzicami do Kręga, do Pani Czesi na orange, a Tata na półlitry. I powtórzyliśmy historię. Ja z C na sprawnych i wygodnych rowerach, a M z K na totalnym oldschoolu - Hermesie i Oberonie. Przebiliśmy się w końcu przez piaski - my z łatwością, oni - z trudem i dotarliśmy do wsi-skansenu, gdzie swego czasu miałam zabawną historię z wiejskim głupkiem, ale o tym, kiedy indziej. Sklep Pani Czesi to taki blaszany barak. Z produktów atrakcyjnych można tam znaleźć: piwo Specjal i oranżadę Purtek (jak to Pani Czesia mówi, taką starodawną oranżadę). Jedno i drugie zakupiliśmy. Pierwsze, z silnej potrzeby spowodowanej upalnym słońcem, a drugie - ze sentymentu. I dostaliśmy nawet stolik VIP. Pomiędzy brzózkami, na działce z wychodkiem. A wszystko to dzięki uprzejmości Pani Czesi.

24.4.08

Wioseczka

Już za parę godzin, na przyrody łonie, po trudach tygodnia całego, pokłonie się we wsi hedonie.

władca pierścieniów

Piąty raz wczoraj zaczynałam oglądać trzecią część "Władcy pierścieni". I znów mi się nie udało. Ale najbardziej mi się podobają hobbici, bo są prawie jak hippisi. Albo jeszcze bardziej jak ja: zawsze głodni, z instytucją podwieczorka za pan brat. No i mają to ziółko rozweselające. Może są trochę głupkami (kolejna cecha wspólna?), ale hedonizm opanowali do perfekcji. A kto nie lubi być hedonem? No może jakiś biczujący się katolik z Filipin. I są jeszcze ci, co hedonami być nie mogą, bo nie wiadomo czemu, jakie losu zrządzenie sprawiło, że urodzili się w samym środku czarnej dupy, gdzie raczej walczą, żeby doczekać jutra. Zły demiurg pociąga za sznurki.

22.4.08

Gastrofaza to zaraza

Żarcie. Jedzenie. Piszcza. Szamanie. Jadło. Wrzucanie na ruszt. Podżeranie. Napchanie żołądka. Przeżarcie. Ofacenie. Zapchanie. Wszystko na produkcje kupy i wysłanie jej na wycieczkę kanałami, gdzie ją oczyszczą, przerobią na nawóz i dzięki niej wyrośnie jakaś roślinka, co se ją człowiek chętnie zszamie :)
A jednak coś sprawia, że mimo świadomości tego beznadziejnego łańcucha pokarmowego i całkowitego zabezpieczenia jedzeniowego, cały prawie czas jestem głodna :)
I ja wiem, co to jest! Hedonizm się to nazywa, hedonizm gastryczny. Jego wynikiem była wczorajsza produkcja mało wyrafinowanego posiłku włoskiej prowieniencji, stworzonego przez italiańską biedotę.
Ale myśmy se nie żałowali. Pizze suto przyodziane dodatkami: sosami, szpinakami, fetami, warzywami, itp... A teraz cały ten zestaw jest w podróży. Nie wiem, jak to jest po kolei ze stacjami (biologiczny ze mnie ułom wszak), ale mijała już pizza jelita, trzustkę i wątrobę, aż w końcu pizza poleci do kanału.

21.4.08

Wygnanie po powrocie

Wczoraj w Klubie Filmowym (ludzie, chodźcie tam na te albo inne filmy, bo już niedługo tylko multisyfy pozostaną na pociechę, a mała to pociecha, bo zawsze komercyjnie, po linii "Oko") zostałam zmęczona na skalę totalną. Rzecz zapowiadała się spoko, bo po "Powrocie" chce się obejrzeć kolejny film Zwiagincewa.
"Wygnanie" - o pół godziny, jak nie nawet godzinę, za długie. Jak na moje, za liryczne. I mimo tych pięknych krajobrazów, to jednak tak długo nie daje człowiek rady. Bo że fotele średnio wygodne, to nie szkodzi tak bardzo, ale te pauzy i moralny dylemat... Jako zdeklarowana relatywistka moralna, to ja znów nie wiedziałam, jaka droga słuszna.
Można to "Wygnanie" obejrzeć, ale wyznam szczerze, że lepiej w domu we fotelu, że w razie co można wyłączyć.

17.4.08

Guru rulez

Jak się ktoś nazywa Guru, to wcale nim być nie musi. Ale w tym przypadku znowu jest. Nowa płyta - Jazzmatazz vol.4 - jak na moje - rewelacja. Znowu dobra płyta, choć nie znam tych ludzi, co to se ich Guru na gości wybrał.
J mówił, że niepochlebne recenzję czytał. A ja na to: Guru, pozdro 600. Proszę się przekonać:

15.4.08

Jedna taka piosenka

Wczoraj się zastanawiałam, czy opublikować na blogu pewien utwór. Postanowiłam jednak, że niee. Bo to trochę będzie wsparcie dla polskiej żenady z politycznej niszy. Nawet linki nie zapodam. Powiem tylko, że po wpisaniu na youtube hasła "Leszek Bubel" można obejrzeć tragikomiczny numer rzeczonego Leszka. Próbujcie.

że mało piszę

Odpowiadam na skargi. No opuszczam się w blogowaniu, bo jakoś brak mi inspiracji. Jedna mnie naszła, ze zębem związana. Chyba, nie jestem jednak pewna na 100%, rośnie mi "jedynka". Tfuuu, "jedynki" mam, wielkie mam. Ale rośnie mi "ósemka". Wszystkie oznaki bólu na to wskazują. I się teraz zastanawiam, czy będę mądrzejsza? Hihi, raczej nie. Szare komórki to mi bardziej obumierają teraz - z wiekiem taki proces następuje. No bo co to za zęby mądrości? K wyrwali ósemkę i ze niby co, ona teraz będzie głupia? Eee, gadanie. Przesądy, zabobony i inne takie. Ja w to nie wierzę. Bo właściwie to nie wiem, w co wierzę. No ale na pewno nie w to, że ząb warunkuje mądrość.

natchnienia brak

Bo jak tu mieć natchnienie, jeśli człowiek JOYa i Bravo ruskie czyta. no co? Może fotostory ma mi być natchnieniem.
Jestem wypruta z treści. Są tacy, co twierdzą, że taka od zawsze jestem.
Jako człowiek charakteryzujący się brakiem przemyśliwań pójdę chyba nad Motławę i tam mnie natchnie.

10.4.08

To Bogini bywa

Dobry pop nie jest zły. Nie ma jak George Michael i nie ma jak Madonna. No poprzednia płyta to shit był niesamowity. Ale Music - rewelacja, jak i Ray of Light.
A więc zapodaje, drodzy Państwo, Madonnę na ostrym bicie:

8.4.08

Łąkowa Rulez

Jak się człowiek wychowywał na Szmelcie, to pewnie nie powinien Łąkową się dziwić zbytnio. Ale ja paszczę ze zdziwienia otwieram tu normalnie notorycznie. Zadziwiają mnie twarze, że tak mogą wyglądać. Bo gadki jakieś takie bardziej standardowe. Zazwyczaj o 10 czy 30 groszach, co ich do piwa komuś braknie. A ostatnio nawet to taki bardziej rozbudowany dialog słyszałam. Jeden koleś drugiemu mówił, że nie ma kasy, że od "Tamtych" pożyczył i że normalnie oddać zapomniał. A "Tamci" nie piją, w ogóle nie piją i mu powiedzieli, że jak do jutra nie odda, to go w kanale utopią. A Łąkowa to jeden wielki kanał, więc wszędzie go mogą tu utopić. A on po prostu zapomniał. No co ma zrobić, zapomniał. A matka mu już nic nie pożyczy. Bo matka już mu w ogóle pieniędzy nie daje.
Mamusiu, cieszę się, że pożyczyłaś - na pewno oddam :)

3.4.08

Szyjemy inaczej

Muszę się wypowiedzieć, no muszę.
Patrzcie, co znalazłam na jednym blogu pewnego Bogdana:
"Zapamiętajmy nazwy tych firm. Zapamiętajmy też nazwę firmy “Cropp Town”. Wszyscy oni - w moim głębokim przekonaniu - skreślili się swoim działaniem z listy osób i instytucji, mających cokolwiek wspólnego z kulturą, rozumianą jako zasady bycia w społeczeństwie. To co robią - to obrzydliwy wybryk pryszczatych onanistów; nie mam - żeby była jasność - nic przeciw samej czynności, ale bardzo nie lubię, gdy agresywna reklama zmusza mnie do biernego uczestniczenia w tym przedsięwzięciu. Jest to zresztą działalność reklamowa, nawiązująca do słynnej “Łódki Bols”, tylko bez pewnego jednak wdzięku oryginału. Tu mamy do czynienia z seksistowskim i obrażającym kobiety mruganiem okiem do chama i bydlaka w stylu rechotów niejakiego Leppera; oznacza to, że autorzy tego “dzieła” i kierownictwo samej reklamowanej firmy najpewniej sami należą do tej prostackiej subkultury, albo też robią co robią najzupełniej cynicznie i z premedytacją. W obu wypadkach powinni stać się obiektem bojkotu. Ja w każdym razie “Cropp Town” będę omijał duży łukiem."
Zdaje się, że Bogdan rzeczony w ogóle nie chodził do sklepu, więc żadna to strata, że będzie go wielkim łukiem omija. Niech omija. A jak jego dziecko dorosnie na tyle, że samo się będzie chciało do sklepu wybrać, to Bogdan se może...
A tak poważnie. Nie będę zapalczywie bronić. I tak uważam, że jak na Croppa to jest lajtowa kampania. I jej atutem jest niewątpliwie kontynuacja komunikacji. Od zupełnie innej jazdy do szyjemy inaczej.
Uważam, że graficznie jest ciekawie, a jedyne, co mnie nieco drażni do hasła z obciąganiem, krochmaleniem...

2.4.08

Powrót

"Nie ma jak surowy i sprawiedliwy ojciec" - powiedział C po obejrzeniu "Powrotu" Zwiagincewa. Taaa... To ja wolę chyba jednak mojego Tatę. Tak sobie pomyslałam, że mocny jest to film. Choć niektórzy zarzucą mu, że z tezą. Dla mnie teza nie jest zarzutem.
Story: rosyjska prowincja. Dwóch braci. Po latach do domu wraca ojciec. Zabiera chłopców na tripa. Jest twardy, nieludzki i surowy. Starszy brat zdaje się być pod ojca wrażeniem, młodszy - Iwan zdecydowanie się buntuje. Efektem jest oczywiscie (no wiadomo, film z tezą) tragedia.
Ja trzymałam cały czas z Iwanem.
Mocne, dobre i nie tak bardzo rosyjskie.

1.4.08

Nareszcie kurde wiesna

Już miał być optymistyczny wpis. Już miało być, że jest wiosna i że cieszy. Ale nawet wiosną może się cos obsunąć i się obsunęło. Taksę miałam komus zamówić. No i wyleciało z głowy. No co, każdemu czasem wylata, szczególnie we fabryce. Eee... Szkoda gadać.
I tak się będę to wiosną zachwycać. Bo ona naprawdę zachwyca!!! Że bez kurtki można i że słońce prawdziwsze, że na rower bez zwały się idzie. Czaaad!!!