21.4.08

Wygnanie po powrocie

Wczoraj w Klubie Filmowym (ludzie, chodźcie tam na te albo inne filmy, bo już niedługo tylko multisyfy pozostaną na pociechę, a mała to pociecha, bo zawsze komercyjnie, po linii "Oko") zostałam zmęczona na skalę totalną. Rzecz zapowiadała się spoko, bo po "Powrocie" chce się obejrzeć kolejny film Zwiagincewa.
"Wygnanie" - o pół godziny, jak nie nawet godzinę, za długie. Jak na moje, za liryczne. I mimo tych pięknych krajobrazów, to jednak tak długo nie daje człowiek rady. Bo że fotele średnio wygodne, to nie szkodzi tak bardzo, ale te pauzy i moralny dylemat... Jako zdeklarowana relatywistka moralna, to ja znów nie wiedziałam, jaka droga słuszna.
Można to "Wygnanie" obejrzeć, ale wyznam szczerze, że lepiej w domu we fotelu, że w razie co można wyłączyć.

Brak komentarzy: