29.8.11

ironia losu - dieta!

To naprawdę ironia losu. Przecież ja nigdy, ale to nigdy nie byłam na diecie. Co więcej, gardziłam tematem głośno i konsekwentnie (chociaż w jakiejś kwestii konsekwentnie). I co mi przyszło? Dla dobra Czesława poddałam się żywieniowej racjonalizacji i rutynizacji.
I ironia losu numer dwa. Tak jak nigdy nie byłam na diecie, tak i specjalnie mocno nie angażowało mnie jedzenie słodyczy. Aż do czasu ciąży.
No więc czemu tak to się dzieje, ja się pytam? Toż miał to być popas dla mojego apetytu. Tymczasem - warzywka, chudziutko i gorzko bardziej niż słodko i nawet nie słono!!!
Tęsknię do Was, kochane węglowodany.

22.8.11

Kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamień

Dziś własnie dotarło do mnie po burzliwej dyskusji z Cypisem, jak łatwo przychodzi mi oceniać, a jakie to właściwie słabe i bezpodstawne często jest.

21.8.11

Tak wygląda moje miasto w sezonie

W rejony Skweru Kościuszki zapuszczam się niezwykle rzadko. A już prawie w ogóle w sezonie.
Dziś, w tę piękną niedzielę o wysokim indeksie glikemicznym, podążałam trasą turysty w laczu. I takie cuda widziałam.

Nawet tak najgorzej to straszydło nie wygląda z tej perspektywy

Dary


Nie ma Czesia:/


Królestwo durnostojek

Pirat z Łąkowej zmartwychwstał, Alleluja!


17.8.11

nie ogarniam

Dziś rano wybudziłam się z koszmaru. Bohaterem tego odcinka - Czesław. Totalnie nic przy nim nie umiałam ogarniać. Zapomniałam, że trzeba go karmić piersią i przypomniałam sobie dopiero po dwóch tygodniach. Na szczęście okazało się, że jest tam jeszcze mleko i że on umie je konsumować. A co jadł do tej pory? Flipsy, owocki i inne rzeczy, które sam sobie znalazł!!!
W ogóle to wyglądał na 3 miesięczne dziecko i było ciepło w tym śnie moim. Ale też na przykład strasznie wiało, a ja nie miałam dla Czesia czapeczki. Okazało się, że też nigdy nie przebrałam mu pieluszki.
Nie, no masakra ogólna. Koszmar totalny.
I potem pomyślałam o tym wszystkich kwiatkach, które zasuszyłam...

8.8.11

Ta moja tendencja do egzageracji

Gdybym mogła być mężczyzną heeeijej!!!
Supermenem to ja już jestem, takie mam czasem wrażenie.
Ale czemu ja się tak zawsze muszę wszystkim przejmować?
Od trzech nocy budzę się koło 2-3 i zaliczam przerwę we śnie. I myśli mi wtedy ulatują nie tam, gdzie trzeba, czyli do spółki giełdowej. Próbuję zmienić ich kierunek w stronę CJNu - to takie najnowsze ugrupowanie prodziecięce Czesław Jest Najważniejszy.
Ech... I te sny jakieś takie koszmarne.
Byle do wieczora...