23.6.11

piąty miesiąc puka puk puk puk

Energia mnie rozwala, no chyba że akurat chce mi się spać. Znów jestem w tym mieście nad Szprewą, w którym czuję się już powoli jakby u siebie.
I cieszę się bardzo, że będę mogła Czesiowi pokazać, jak dorośnie już trochę i przestanie robić w pieluchy, to zdjęcie, mówiąc:

"O, tak Twoja mama w piątym miesiącu po berlińskich dachach skakała".
W ogóle to trochę się boję. Najbardziej boję się tego, jak z niego zrobić człowieka. I kiedy tak już jestem zestrachana najbardziej, to myślę sobie, że jednak z fajnych rodziców nie powinien wyjść łajdak żaden, bandyta, luj. No jeśli już któryś, to luj najbardziej.

***

Żałuję, że nie mogę jeździć na rowerze. To chyba najszybszy środek lokomocji w mieście nad Szprewą. No cóż, do następnego razu - do lipca 2012. Wtedy dosiądę cruisera i będę śmigać przez mosty i ulice z otagowanymi kamienicami wśród lekkiego zapachu trawy unoszącego się bez strachu przed przymusowym leczeniem.

2 komentarze:

Magda Gawenda pisze...

dobra zdjecie.
Napewno Czesio wyrośnie na dobrego człowieka. I napewno szalonego po mamusi ;)

Mika pisze...

Aż się boję Siostro jakiż to nieobliczalny i szalony maluch będzie ten Czesio :) ale to dla niego na plus. A tak poważnie ,to serdecznie gratulacje składam i powodzenia życzę. A mały taki smyk to sama radocha, wiem, bo sama mam małego Stasia. Ściskam mocno. Moskiewska siostra M.