Głowa mnie czasem pobolewa od tego całego Social Media. Odpaliłam już prawie wszystkie możliwe kanały dla SiNSAY i zorientowałam się, że zapomniałam o własnych.
No więc drogi pamiętniczku, wybacz mi, że Cię nie dotykałam i że taki byłeś w ostatnim czasie osamotniony, ale sam przyznasz, że wpisywanie jeszcze w Ciebie doświadczeń nindży byłoby nie na miejscu.
Chyba czas na oddech.
Moje prawdziwe, rzeczywiste ludzkie dziecko, jak to określiła Ciocia Monia, "ma temperament". Well, sama nie wiem, czy się cieszyć, czy nie i czy zdołam okiełznać ten żywioł, który ma dopiero miesięcy 16. No bo właśnie (pytanie do bardziej doświadczonych matek), czy moc żywiołu z wiekiem maleje, czy rośnie? Cze dostał ostatnio w żłobeksie naganę do akt, bo bije inne dzieci. I to nie tylko młodsze dzieci bije, starsze również. I gdzie to dziecko się tego nauczyło, ja się pytam (panie-ciocie w żłobeksie pewnie też)???
Samokontrola. Dwie rzeczy trzeba kontrolować (o, zgrozo! ale jak, ja się znów pytam???): po pierwsze, dzieci nie rozumieją ironii, z czym trudno sobie człowiek radzi i trzeba chyba tego typu dyskurs uprawiać wewnętrznie, czyli bez werbalizacji; po drugie, nie można dawać dawać złego przykładu. No i tu problem jest taki, że w przypadku obcych dzieci, można się z nimi bawić bez limitów, bo to nie nasze dzieci, więc nie do nas należy ich wychowanie. Gorzej, jak dziecko wejdzie na krzesło i matka (ta sama, co ironii na wodzy nie potrafi trzymać) wpadnie na super pomysł, że chwyci spontanicznie rączki dziecka i powie: skacz! A wszystkiemu temu przypatruje się ojciec, co nie zapomni matki skarać, bo przecież wiadomo, że dziecko (szczególnie takie, co bije inne) na pewno uzna to za super zabawę i będzie chciało powtórzyć.
Straszna orka to wychowawstwo.
3 komentarze:
i że niby o dzieciach, a słówko sinsay krąży dalej ;-)))
co do problemu - jakbym czytała samą siebie... chociaż przestałam już się nad tym zastanawiać, idę na żywioł i pozwalam sobie na spontaniczne reakcje, nawet jeśli niezgodne z powszechnie uważanymi za "wychowawcze", kto jak kto, ale dzieci idealnie wyczuwają fałsz i nienaturalne zachowanie rodziców; może Czesio jeszcze za mały, ale Tymo już się uśmiecha pod nosem jak próbuję go bez przekonania dyscyplinować, no bo by niby wypadało albo zakazuję mu robić coś, co sama uwielbiałam robić jako dziecko...
Marta obawiam się, że grudniowe dzieci tak już mają. Mój jak wiadomo też ma 16 miesięcy i ja mówię, że miały być trojaczki a weszło w jedno ;) Ale pomyśl jak takie żywotne dziecko wspaniale uczy nas pokory ;)
Matki polskie nieustającej troski jednoczcie się :)
Prześlij komentarz