Wczoraj w ramach objazdowego kina festiwalu Era Nowe Horyzonty obejrzałam "Tlen" Iwana Wyrypajewa, znanego już z "Euforii" i dokonań w Teatrze Doc. Próbuję sobie odkleić w tej dziurawej głowie, co konkretnie widziałam z jego dokonań teatralnych. I niestety mam pustkę. Na pewno byłam na czymś w Moskwie, ale skoro to było tyyyyle lat temu.... No to zapomniałam. I koniec, i kropka.
Na szczęście z filmu co nie co pamiętam. A przede wszystkim pamiętam Karolinę Gruszkę...
Piękna dziewczyna (prywatnie żona Wyrypajewa). Nie wiem, czy to kwestia przypadku, czy zamierzony efekt, ale rudowłosa Saszeńka z Wielkiego Miasta w swej charakteryzacji przypomina Sofię - Wieczną Kobiecość - Mądrość Bożą. Wyrypajew, chąc nie chcąc, genetycznie przesiąknięty jest postacią Sofii.
"Tlen" to zlepek 10 epizodów. Wyrypajew porusza trudne dla dzisiejszej Rosji tematy, takie jak terroryzm, religia, narkotyki. Nie opowiada się jednoznacznie po którejkolwiek ze stron. Doszukuje się przyczyn terroryzmu w miłości, którą zestawia z nienawiścią.
Film zaskakuje postmodernistyczną kompozycją, muzyką i stylistyką. Jest właściwie bardziej video-artem niż tradycyjnym filmem.
Rzucam teaser:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz