Od jakiegoś czasu mam teorię. Oni temu winna. Znalazłam winnych. W takich sytuacjach najlepiej znaleźć winnych, żeby czasem nie odszukać tej winy w sobie samej. No więc ci oni, to gospodarze D. ze wsi L. W dzieciństwie co roku jeździłam z rodzicami na wakacje do L. Spędzałam tam długie miesiące, przyuczając się do zawodu rolnika, ale i nie tylko. No więc umiem wiązać snopki, doić krowę, powozić i jeździć ciągnikiem. Można by powiedzieć - dużo się nauczyłam.
Niestety gospodarstwo D. prowadzone było w specyficznym nieporządku. I dużo by o tym pisać, ale można to ująć jednym słowem - syf.
A na dowód:
1 komentarz:
o, wow, niezły syf.
Prześlij komentarz