O ja jego! Czy była to najzimniejsza majówka ewer ewer? No chyba tak...
Wywiało nas z Półwyspu, bo pizgało zimno i niemiłosiernie. Wrr... Ale widziałam, że lans na polach był :) Krótkie spodnie muszą być, a stopni Celsjusza 6!!!
* * *
Lubię wracać do Ucha. Chyba zawsze będzie mi się kojarzyć z weselem.
A jazzu nikt nie kuma man. Z konkursu młodych zespołów jazzowych. Nawet Sonia wytrzymała. Albo ja się starzeję, albo jazz jest jednak bardziej jadalny. Albo jedno i drugie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz