W swoim krótkim, dwumiesięcznym żywocie Cze zdążył już być w muzeum dwa razy, oba w Muzeum Miasta Gdyni, w tym raz na wernisażu.
Ja, znana ze swojej skrupulatności, zobaczyłam na pewnym portalu społecznościowym wydarzenie o wystawie polskiego designu lat 50-tych i 60-tych. No i oczywiście postanowiłam pójść. A jak już iść, to z Cze oczywiście. Wiadomo, od dziecka wykształcamy w nim poczucie smaku ;)
Dopiero, kiedy dotarliśmy na miejsce, skumałam, że przecież ja na tej wystawie już byłam w Narodowym w Warszawie. I pamiętam, że nie specjalnie mnie ta wystawa kręciła, wielu rzeczy mi tam brakowało, jak na skalę Muzeum Narodowego. Natomiast, trzeba oddać, w gdyńskim muzeum wystawa leży jak ulał. Nie wiem, czemu tak to jest, że w Gdyni wszystko lepiej wygląda ;) Koleżanka kustoszka z naszego muzeum powiedziała, że "babki" z Narodowego mówiły, że zbiory są większe, ale nie zdążyli wszystkiego ściągnąć. No i tego to ja już naprawdę nie kumam.
Ach, chciałabym u Babci odkopać takie stare szkło, porcelanę z Ćmielowa, fotele...
Wystawę polecam wszystkim tym, którzy lubią ładne przedmioty.
 |
To motto zdaje się być cały czas aktualne |
 |
Ja to kce!!!! |
 |
Chłopaki |
 |
I ten fotel też kcę!!! |
 |
Przemek Dyakowski z ekipą grali standardy jazzowe z lat 50-tych i 60-tych, więc w sumie był to też pierwszy koncert Czesia |
 |
Dlatego miał już odpowiednie podstawy do dyrygentury |
2 komentarze:
Śliczny ten Twój Czesio :) W sobotę jadę do Trójmiasta więc chętnie i do Muzeum zajrzę :) Dużo śniegu u Was? Mróz trzaska? Pozdrawiam i dużo ciepła życzę:)
@Magdzioszek, a u Ciebie ładne zdjęcia, będę zaglądać :)
Prześlij komentarz