31.8.09

moim zdaniem zajebista reklama

God Father

No i szlag mnie trafi.
Zawsze muszę spać?
Nigdy nic nie mogę obejrzeć do końca?
Nawet jak mi się bardzo chce?
No i prawie całą pierwszą część obejrzałam... Ale jednak prawie.
I bardzo mi się podobało, oj baaardzo!
Ale ciężko się wypowiadać, jeśli się całości nie widziało, oj ciężko.
I się okazuje, że Tu Jull objawił, że ten mały kulfon, co grał najmłodszą córkę Mike'a to była młoda Copolla - ładnie wyrosła :)

25.8.09

oby lato było dłuższe

Jedna J., a właściwie Ż. ciekawie wreszcie zagaiła o pogodzie, a miało to miejsce po imprezie, która odbyła się w Ruderce. Otóż wystosowała Ż. postulat, żeby lato trwało dłużej. I ja się pod tym wszystkimi członkami podpisuję. Bo właśnie dopadła mnie depresja jakaś, bo się zasmuciłam, że sierpień dobiega końca i że przyjdzie wrzesień, a po nim to już jesień rozhula się na całego. I znów będzie szaro i smutno... Jedyna rada to wynieść się na Południe albo zostać rentierem, albo jedno i drugie. A co na to NATO? A NATO na to nic...

20.8.09

lewy pas ruchu

Uczyli na kursie, że lewy pas ruchu służy do wyprzedzania. Mówili, że to też pas, na którym jedzie się szybciej, szczególnie, jeśli tych pasów jest trzy. Ale w praktyce jest zupełnie inaczej. Ciągną się jeden za drugim ślamazary, 50 na godzinę, bo przecież tyle po mieście wolno. A mnie trafia szlag, bo dziś znów chcę pobić rekord prędkości w dojeździe, bo znów przestawiłam budzik o kolejne pięć minut za dużo. Bo ja na baczność po żołniersku nie umiem wstawać niestety albo w sumie i stety. I jak wypiję kawę po tym ciężkim wstanięciu, to mniej mnie szlag trafia na ślamazarnych kierowców. Więc w sumie wniosek sam mi wyszedł ze słów potoku - pij kawę z rana!

19.8.09

Z.G.A.G.A - wtf???

Co to za dziwna jest przypadłość organizmu ta zgaga. Czasem się zastanawiam, kto te wszystkie niedogodności powymyślał i dlaczego. Być może chrześcijański krzyż w różnych wariantach może występować. Mój dziś objawił się zgagą. I zazdraszczam wszystkim tym, którzy zgagi nie dostarczyli i życzę: oby tak dłużej. Po co palić przełyk? I właściwie, czemu ta zgaga tak się na człowieku odgrywa? Czy człowiek zrobił coś zgadze? Czy zgaga się obraziła na bigos? czy może na poranne kanapki z serem z chleba razowego? Czy może na kawę, sztuk raz i to w dodatku z mlekiem? Bojkotuję zgagę!

17.8.09

Prawdziwy chill na rzece

Lubię te spływy. Leniwie poruszamy się po rzece. Miejscami nurt jest tak wartki, że zastygamy w bezruchu i mimo to popłyniemy do przodu. Wieczorem w nietrzeźwości rozpamiętujemy przypadki matek normatywnych i jemy kiełbachy z ogniska.
Tym razem spora ekipa 40 kajakarzy - znajomych królika spłynęła z Woziwony do Koronowskiego. Tym samym, po trzech latach trudnych odcinków udało nam się spłynąć Brdę i możemy swobodnie myśleć o kolejnej rzece.
S. się wyjątkowo nie wywaliła, może za sprawą F.
Za to notorycznie wywracała się M. i to na odcinkach najprostszych i bez przeszkód...
Czekam na foty i wtedy ubarwię nieco wpis.

10.8.09

New York I love you

Od ponad roku jako dzwonek mam ustawiony numer LCD Soundsystem i w ogóle nie trafia mnie szlag z powodu dzwonienia.
Bo w sumie z Nowym Jorkiem to jest tak, że gdyby ktoś dziś powiedział - jedź tam, dziecko, to bym pojechała :)
Takiego kermita znalazła na jutjubku:



I parę zdjęć znalazłam odnośnie do nowojorskiej policji. O proszę:








Palermo shooting - spotkanie w Palermo - nowy Wenders

Wenders wraca do formy. Znów historia z pięknym miastem w tle (tym razem Palermo). Świetna muzyka i zajebiste zdjęcia. Realizm magiczny nieco paranoiczny, no ale cóż, licencia poetica :) Już niedługo w kinach.

6.8.09

norweski film drogi

Białe szaleństwo
Nord (AKA North / Północ)


Zrobiłam sobie opis na gg z hasłem "białe szaleństwo" i wszyscy się mnie pytali, czy chodzi o koks. Otóż nie. Chodzi o norweski film drogi obejrzany na festiwalu era nowe horyzonty. Z kinem skandynawskim to ja mam różnie. A właściwie słabo to mam tylko z Von Trierem, bo manipuluje widzem, choć przy Antychryście jakoś mi to nie przeszkadzało. Nord to historia pogrążonego w depresji Jomara, który kiedyś był narciarzem, miał rodzinę i poukładane życie. Dziś spędza czas na piciu spirytusu (jak on go pije, normalnie do Koterskiego się nadaje) i jaraniu zioła w chatce przy wyciągu, skąd wyrusza czasem na terapię do pobliskiego szpitala. Zwrot akcji następuje po pożarze, który Jomar wywołuje i z którego się ewakuuje, by na skuterze śnieżnym pojechać na północ i odszukać swoje dziecko. Po drodze spotyka masę norweskich freaków, którzy w konfrontacji z jego depresją wcale nie odstają. To film o skandynawskim wyobcowaniu, ale i potrzebie nawiązywania bliższych relacji. Jest zabawnie, ale i gorzko. Najbardziej przemówiła do mnie scena lokalnego szamana, który pyta Jomara, ile ma lat, ten odpowiada mu, że 30, a szaman mówi, że jeszcze wiele błędów w życiu popełni. Obejrzyjcie.

4.8.09

we accept near buffet orders

Tytuł zaczerpnęłam z menu toruńskiego zajazdu Bumerang, w którym zaczęła się nasza wycieczka w składzie pełnym - czyli w towarzystwie Matki Karmiącej Ze Smyczy Spuszczonej Przez Ekipę Błogosławionej Za Konkretne O Świecie Zdanie. Tytuł oznacza, że w Bumerangu zamawia się przy barze, a nie - u kelnerki. Od Bumerangu rozpoczęła się nasza wycieczka do Wrocławia. I był ów Bumerang znamienny, bo wycieczka okazała się wycieczką, na której zabawy językowe były bardzo istotne. Nieśmiertelny weeding (tak przetłumaczono przyjęcie ślubne w menu) na zawsze pozostanie w naszych sercach :)

Ale wpis ma być o filmach. Obejrzeliśmy ich 6, a ja właściwie to 5, bo pierwszy sobotni przespałam, bo z Matką Karmiącą balowałam do wczesnych godzin porannych w klubie Manana.
Może nie o wszystkich od razu, ale tak bardziej kawałkami recenzować będę.

Anatomia sławy



Film wyreżyserował Denys Arcand, który może być Wam znany z filmu "Inwazja Barbarzyńców" - filmu zabawnego, ale tak naprawdę hiper dołującego. A "Anatomia sławy" (tytuł oryginalny "Stardom") to bardzo inteligentna komedia, drwiąca z polityki, świata mediów i blichtru modowego. Najbardziej rozwalił mnie sposób narracji. Kamera zawsze gra tam jakąś rolę. Losy bohaterki (supermodelki) poznajemy przez telewizyjne show, film dokumentalny, zdjęcia sesyjne i inne tego typu. Arcand obnaża plastikowość telewizji. Prezenterki programów są przerysowane (daj Bóg) i ostro jebnięte. Faceci, którzy towarzyszą głównej bohaterce, tracą dla niej głowę i wyłączają mózg na stałe. Ale jak patrzę na Jessicę Paré (filmowa Tina Menzhal) to się wcale nie dziwię.