2.1.10

pleasure is not happiness

Nowy Rok minął pod hasłem leżenia. Leżenie uwielbiam. Żeby leżenie nie było tylko leżeniem samym w sobie i przez siebie, leżąc udaję, że niby coś robię i że zajmuje mnie to przynajmniej równie mocno co leżenie. Leżąc, oglądam filmy. W Nowy Rok długo leżałam, więc obejrzałam filmy 3. Nie wiem, czy traktować te filmy jako moje noworoczne przesłanie, czy brać jak lecą albo nie brać w ogóle.
2 filmy zostaną pominięte, bo w sumie nie zasługują na wpis.
No i tak naprawdę poruszył mnie trochę jeden - Dorian Gray, może nie tyle poruszyła mnie adaptacja, co wróciłam myślami do powieści.
I właściwie utkwił mi w głowie cytat z tytułu. To taki świetny moment - noworoczne leżenie - na ekranizację o Dandysie. O porażce hedonizmu, o upadku duszy ku chwale ciała.
Choć generalnie w tym aspekcie film wydał mi się mocno uładzony. Jakoś więcej brudu ówczesnego Londynu zdawało mi się widzieć w powieści. A i sam Dorian jakiś tak szlachetnie za piękny był.
I boję się robić cokolwiek z tym cytatem, co to huczy w mojej głowie od dwu dni...

4 komentarze:

Mała Mi pisze...

Witam :) a jakie były te dwa pozostałe filmy? :)

Gippius pisze...

Nodo - hiszpański horror w stylu sierocińca; Julie and Jul;ia - moje małe rozczarowanie, bo human story Julii Child w WO bardzo mnie się spodobało

Mała Mi pisze...

:) widziałam Julię i nawet mi się podobał jako forma odmóżdżenia ciepłego, ale nie miałam z niczym porównania... więc moze dlatego :)
Dziękuję za odpowiedź!

Izabela pisze...

hym, nie slyszalam o tym filmie trailer poryszajaco intrygujacy...trzeba ogladnac ;)