7.1.11

London calling, choć nie ma takiego miasta Lądyn

Dam mu szansę. Londyn dość brutalnie pożegnał się ze mną ostatnio. Po tym, jak wjechała we mnie para Brytyjczyków, co poskutkowało głównie rozwaloną rączką od walizeczki i paroma siniakami, wierzę, że będzie dobrze.
Bo co może mi się stać w pralni? Mogę wyprać trochę brudów.
Póki co - Reisefieber każe mieć oczy otwarte. No ok.

Brak komentarzy: