Nie wiem, jak to się stało, że ja tego filmu nie widziałam.
Oczywiście płakałam, choć ostatnio wcale nie zdarza mi się to często, to pewnie z powodu braku życia wewnętrznego.
Znów poczułam się, jak wtedy, kiedy czytałam "Lot nad kukułczym gniazdem", że to właśnie w tym psychiatryku jest jeszcze trochę prawdy i że w tym szaleństwie jest metoda.
Patrzyłam na ten zamknięty świat oczami Susanny i tak jak ona zakochiwałam się w szalonej Lisie. I pewnie też bym z nią uciekła. I tak jak Susanna płakałam, żegnając Daisy i żal mi było, że świat tak łatwo jej odpuścił, odpuszczając sobie.
Niesamowite w tym filmie są emocje. Mam wrażenia, że narracja jest prowadzona tak, żeby widz współodczuwał wszelkie dramaty, wzloty i upadki z główną bohaterką. I żeby na koniec zdrowym (pozornie może jednak - sama nie wiem), ale już bardziej doświadczonym wrócić do świata poza murami.
Świetne role Winony Rider, Angeliny Jolie i Brittany Murphy.
