26.11.14

Jak to jest z tą drugą ciążą na finiszu

Co do zasady finisze są trudne. Pamiętam finisz pracy magisterskiej - koszmar, a przecież do zrobienia pozostawała tylko bibliografia. Sama myśl jednak o tym, że to już ostatnia rzecz, ale taka drobiazgowa i jednak wymagająca, o zgrozo, dokładności przyprawiała mnie o ból pośladków.
Teraz z pośladkami nie jest źle, choć mam wrażenie, że osiągnęły monstrualne rozmiary, ale w porównaniu z wielkimi głowami, które mam przyczepione do klatki piersiowej to nic. Można po prostu uogólnić - I'm big, big mama! I to jeszcze potrwa. Wiem, wiem, już tylko trzy tygodnie, ale są one straszne. Straszne zarówno w pierwszej ciąży, jak i w drugiej, ale zapewniam wszystkie mamy, co są w pierwszej albo były, albo będą, że nic to w porównaniu do drugiej.
No bo to już nie jest tak, że na L4 tylko serial i relaks. O nie! W ramach wyparcia głoszę światu jak to super, że serial i że kanapa. Prawda jednak jest bardziej bolesna i dojmująca. Jakie są najgorsze rzeczy w ciąży w jej ostatnim etapie i co może człowieka wkurwiać do imentu:
1. Schylasz się, żeby włożyć but (na przylepiec albo wkładany, z tych sznurowanych dawno trzeba było zrezygnować) i po tej czynności sapiesz jak maratończyk na półmetku.
2. To są cały czas te same buty, bo w niektóre noga już się najzwyczajniej w świecie nie mieści.
3. Cały korpus nie mieści się w kurtce, więc chodzisz w rozpiętej, bo wiesz, że to jeszcze trzy tygodnie, a przecież i tak daleko nie chodzisz, bo się zasapiesz, a do fury można w rozpiętej. Najgorzej, jeśli w drugiej ciąży masz tę samą kurtkę, co w pierwszej, bo sobie przypominasz, jak Ci było niedobrze pod koniec pierwszej ciąży, gdy tylko wzrokiem na ten czarny wór rzuciłaś na chwilkę.
4. Rozstępy. Cieszyłaś się, że w pierwszej ciąży Ci się żaden nie zrobił. I mówiłaś koleżankom wokół, jaki to zajebisty krem ta Mustela i nieważne, że kosztuje masę kasy, bo przecież uchroni Cię przed tym cielesnym skalaniem ostatecznym. No więc spoko, jak w pierwszej się nie rozeszło skutecznie, to w drugiej może jak najbardziej i na nic pocieszanie w pierwszej fazie pojawiania się rozstępów, że to wysypka ciążowa. Widziałaś kiedyś wysypkę w kształcie pasków? No nie bardzo, niestety.
5. Nie możesz zasnąć do 2? Budzisz się o 5 z wielkim ciśnieniem na pęcherzu? Nie martw się, jedno jest pewne, Twoje pierwsze dziecko Cię nie zawiedzie i wstanie jak co dzień o 7.30. A Ty, łaskawa Pani, wstaniesz wszak z nim i mężem, bo teoretycznie oni wyruszają do swoich obowiązków, a Ty przecież możesz walnąć drzemkę. Chyba że akurat: sprzątasz, gotujesz obiad, robisz zakupy i niestety nie starczy Ci na nią czasu.
6. O 16 koniec Twego rzekomego czasu relaksu. Sądny moment odbioru 3latka, który oczywiście, że bawi i cieszy, ale czasem też doprowadza do wyżyn irytacji. Masz wrażenie, że górka do przedszkola jest nie do pokonania? I że to Twoje małe Bieszczady? Tak, ta góra rzeczywiście urosła i nawet nie próbuj wdrapać się na nią, rozmawiając przez telefon, bo Twój rozmówca na szczycie może wezwać erkę, myśląc, że to nie zasapanie, a stan przedzawałowy.

Starczy na dziś.

Macierzyństwo jest piękne.

Ciąża to stan błogosławiony.

ELO!

2 komentarze:

Magdalena pisze...

Hmmm.... No to gratuluję drugiej pociechy. Przetrwasz te najgorsze tygodnie. A może rozwiązanie przyjdzie szybciej?
Pozdrawiam

Urszula Cz.Nardello pisze...

haha no tak pamietam choc az tak zle tego nie wspominam...tzn samej ciazy...nogi mi nie puchly,roztepy wielkie sie nie zrobily ,tak samo zycie oszczedzilo mi zylakow i innych upiekszen pociazowych ;)Jedynie co zle wspominam to sam porod szczegolnie pierwszej pociechy ... Z druga tez nie bylo prosto ale wyszlam z zalozenia..."chcialas to masz" ;) Gratuluje i trzymam kciuki za szczesliwe rozwiazanie :) Pozdrawiam serdecznie :)