Do Dubrownika dojechaliśmy późnym wieczorem. Zainstalowaliśmy się na miejskim polu namiotowym i na szczęście przemogliśmy się, żeby je opuścić i udać się na starij grad. I słusznie. Mieliśmy się oczarowane do imentu.
13.7.09
tam, gdzie na pewno jest czakram
Z zasady się snobuję. Na dobre kino, na literaturę, najmniej na sztukę. Na podróże też się lubię posnobować. Ciężko wtedy przyznać, że coś oczywiście pięknego jest rzeczywiście piękne. Tak miałam z Morzem Karaibskim i tak mam z Dubrownikiem. Powinnam pogadać z wujkiem Joginem, co wie na temat pola energetycznego tego miasta, być może gwiazdy potwierdzą moje przeczucia.
Do Dubrownika dojechaliśmy późnym wieczorem. Zainstalowaliśmy się na miejskim polu namiotowym i na szczęście przemogliśmy się, żeby je opuścić i udać się na starij grad. I słusznie. Mieliśmy się oczarowane do imentu.





Do Dubrownika dojechaliśmy późnym wieczorem. Zainstalowaliśmy się na miejskim polu namiotowym i na szczęście przemogliśmy się, żeby je opuścić i udać się na starij grad. I słusznie. Mieliśmy się oczarowane do imentu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
A mnie D nie zachwycił, może dlatego że byłem tam tylko przez jeden dzień, było potwornie gorąco i zaliczyłem "mandat" po drodze. Zamierzam wrócić, ale do tego czasu kocham Split. ;)
split w pazdzierniku - ale z morza tym razem
Prześlij komentarz