23.4.10

Whatever works!

Wczoraj obejrzałam ostatni film Woody Allena o niefortunnym polskim tytule "Co nas kręci, co nas podnieca". Niefortunnym zapewne dla mnie, a dla reszty świata działającym jak wabik. No w każdym razie nie w tym rzecz.
Rzecz w tym, że grubo się uśmiałam. Miałam wrażenie, że wraz z J śmiałyśmy się najgłośniej. Ale i C nie pozostał niewzruszony.
I choć scenariusz wydaje się może mało wiarygodny, to dialogi rozwalają po całości. Przemiany bohaterów, choć nie zaskakują, to jednak bardzo cieszą i bawią. No i nareszcie jest Nowy Jork.
Główna bohaterka rozkochuje swoją indolencją intelektualną, a główny bohater oczarowuje defetyzmem, cynizmem, sceptycyzmem i negacją.



Jak tylko wróciliśmy do domu, to sprawdziliśmy ceny lotów do NYC - no niestety, nie w tym roku. Ale ja jeszcze tam wrócę.

Brak komentarzy: