29.10.10

lokalny oldskul

Próbowałam wczoraj odszukać etykietę wody mineralnej "Perła Bałtyku". Niestety - computer says no. Czemu próbowałam? Bo zrobiłam sobie taką sentymentalną w głowie wycieczkę po miejscach z dzieciństwa.
I tak poleciało:
1. Perła Bałtyku na weselu u mojej babci (tak, wesele miało miejsce u babci na Party, bo ślub był kościelny i nastąpił z okazji babci się nawrócenia, które zbiegło się w czasie z, nie wiedzieć czemu, upadkiem komunizmu.
2. Pizzeria Gdynianka. Mniam. To i podstawówka, i liceum - ze szczególnym uwzględnieniem cebulowej. Odwiedziłam lokal w zeszłym tygodniu i zafundowałam sobie z Monią na pół cebulową właśnie.
3. Lody w Marioli. Wiadomo.
4. Basen w Hotelu Gdynia i jabłka zapiekane w cieście francuskim po basenie.
5. Garmaż na dole Świętojańskiej przy Placu Kaszubskim i fasolka po bretońsku. Pani nie mogła się nadziwić, że takie małe dziecko tyle potrafi wciągnąć.
6. Rurki z kremem przy kinie Warszawa. I w tymże kinie albo w Atlanticu, albo w Goplanie, albo w Marynarzu, oglądane poranki, Pany samochodziki, Neverending Story i takie tam.

No i pewnie dużo by wymieniać. Ale!!! Fajnie, że Gdynianka i Mariola wciąż żyją. No i Hotel Gdynia jeszcze też, chociaż ponoć jego dni już policzone.

Brak komentarzy: