20.10.10

trawa u sąsiada jest zawsze bardziej zielona

Przychodzi ta zjebana jesień. Czasem szybciej, czasem później - nie ma to właściwie większego znaczenia. Nie ma, bo i tak przecież nasz los jesiennej słoty i wszechogarniającej tęsknoty za słońcem i wiosną dawno już przesądzony. Szerokość geograficzna właściwie nie pozostawia wyboru.
No jasne, że te złote drzewa bywają ładne. Oczywiste też, że za oknem powiewają żółte, czerwone i inne na pewno nie zielone liście. Drzewa gubią włosy i ten skrawek morza zaczyna powoli prześwitywać.
Mimo to, tęsknię do wiosny. Marzę, żeby jesień przetrwać, a zimę przeboleć. Nie mam ubrań na te temperatury. W czym ja chodziłam zimą zeszłego roku? Szewc bez butów chodzi.
I myślę sobie w takich momentach, że przecież na tym południu, południu Europy chociaż, tak jest pięknie. I że ciepło, że zima nie sroga, i że nie daleko przecież. No i że można swym życiem tak pokierować, żeby było cieplej dłużej.
Tylko: "tam ludzie nie mówią po polsku" i nie ma tam Gdyni też.

1 komentarz:

fred pisze...

O, ma ukochana Gdynska ulica