12.10.10

na skuterku

Wczoraj odwoziłam życzliwie przez Starych pożyczony mnie skuter.
Skuter w październiku w Polsce jest pomysłem głupim, bo zimnym.
Jest coś takiego w jednośladzie, co daje poczucie wolności. Chyba ten wiater w twarz. Zresztą to dość podobne odczucie mam na jachcie (na skuterze Starych wiater w twarz wieje hipermocno, bo osłonka od kasku jest tak porysowana, że ja przez nią nic nie widzę kompletnie) - jakaś taka wolność, a nawet frywolność.
I lubię taki moment, jak mogę trąbić na niedobrych kierowców i jechać, i twarz drzeć na potęgę posępnego czerepu. I przyglądać się tym ludziom w pudełkach (jak na na co dzień;p) samochodowych. I widzieć lepiej, że mają łańcuchy na nadgarstkach i kostki na lusterkach.
Lubię to!

Brak komentarzy: