Ostatnio publikuję na blogu korporacyjnym , ale założyliśmy (w korporacji, jasna sprawa), że jednego tematu poruszać nie będziemy - religii. Przede wszystkim dlatego, że Naród nie dorósł (tak, tak, ten, co z natury niedorośnięty - młodzież mam na myśli), czyli że pokoleniowo nie naumiał się jeszcze dystansować do spraw świętych i nietykalnych. Także na Croppie morda w kubeł a na Gippiusie - hulaj dusza - piekła nie ma! W sumie to nawet jeśli jest, to potencjalnie nie powinnam tam, z tą swoją wrażliwością na bliźniego, zwaną czasem socjomanią, trafić.
W niedzielę za sprawą świąt wielkanocnych i katolickiej tradycji budowania grobów pańskich (z większym lub mniejszym polotem proboszcza, ale o tym za chwilę) na Ryju jak i w innych mediach Rumia stała się sławna. Już nie była miastem pod Gdynią, ani miejscowością na trasie na Półwysep. Rumię ukonstytuował grobowy tupolew powstały dzięki kreatywności Ojców Salezjanów, o czym więcej tu.
Mnie jednak totalnie rozłożył na łopatki grób z Kcyni. Miszcz. Sztuka konceptualna w czystej formie. Najpierw może foty, potem słowo na niedzielę od Gippiusa w temacie malachów.
No więc, co my tu mamy. Performance artystyczny, fragment kampanii społecznej - zwolnij, piłeś nie jedź. A wszystko to okraszone dżipiesowym hasłem, choć tym razem do celu nie prowadził Cię Chołek a Chrystus (no tak przynajmniej odczytuję z key visuala i ze słów proboszcza parafii).
Jak dla mnie - ostra jazda bez trzymanki. A już Chrystus podłączony do kroplówki...
Brak mnie jednak słów, nawet na niedzielę.
2 komentarze:
Mocne. Rzadko nie mam nic do powiedzenia, a tutaj jakby... slowa brak. Patrze, cmokam i nie wiem.
No ja właśnie też nie wiem :) Ale bekowy ksiądz-artysta. Zresztą całkiem nieźle wyglądał - irokez, skóra na motocykl - młodzieżowiec ;)
Prześlij komentarz