9.9.11

Kolektywne ziajanie

Fakt nr 1. Lubię sporty zespołowe-siatkówkę, koszykówkę. Fakt nr 2. Nie znoszę ćwiczeń zespołowych - raz byłam na aerobiku i czułam sie wysoce zażenowana wspólnym uprawianiem pajaców. Nie dla mnie ta rozrywka.
Wczoraj nastał wreszcie czas, kiedy wybraliśmy się do szkoły rodzenia (nadal jestem do tej instytucji sceptyczna, bo moja mama sie nie uczyła i jak pięknie porodzila dzieci sztuk dwie; szpitala też nie wybierała). Zadziałała psychologia tłumu i parcie Cypisa.
No i słusznie przypuszczalam, ze kolektywne wdechy i wydechy na pewno mnie zażenują. Ale to był mały miki w porównaniu do wspólnego ziajania (to takie płytkie i szybkie oddechy), które mnie kojarzą się jednoznacznie erotycznie.
Druga część, ku chwale ojczyzny teoretyczna, dotyczyła laktacji i nastreczyła mi kilku obaw, ale o tym już na innej stronie tego pamietniczka.
Zostawię sobie jeszcze chwilkę na wystawienie opinii Iwonie Guć, prowadzącej szkołę, która to wsród moich koleżanek matek wzbudza duże kontrowersje.

2 komentarze:

Szowinista Romantyk pisze...

takie ziajanie jakbyś nagrała to byś mogła zarabiać krocie na audiobook'ach porno dla chińczyków ;)

psc pisze...

tego nie wiem, ale wiem, że grupowe ziajanie to rzecz straszna