25.3.16

Asakusa - czyli dobra wróżba dla każdego za jedynie 100 jenów

Nie miałam w Tokio zbyt wiele czasu na zwiedzanie. Ostatniego dnia wykonałam ultra rozbudowany plan, który zawierał w sobie wizytę na targu rybnym Tsukij i zobaczenie świątyni Asakusa.
Jestem totalną ignorantką katolickiej prowieniencji, więc nawet nie kumałam, że będzie to świątynia buddyjska. A była. Robi duże wrażenie, bo jest naprawdę piękna. Niestety wszystko psuje tłum turystów, normalnie Jasna Góra. Ale nie będę się tu mądrzyć o buddyjskich świątyniach, bo się nie znam.
Jedna rzecz zaintrygowała mnie bardzo, bo była interaktywna. Wróżby. No ja oczywiście nie skumałam, jak to dokładnie trzeba zrobić, ale potem wyszło szydło z worka. Czemu mnie zaintrygowała? Bo pod takimi o szafkami z szufladami:



stoją puszki, którymi uporczywi Japończycy potrząsają. Się okazuje, że z tych puszek wypadają pałeczki z japońskimi znaczkami, a te znaczki prowadzą Cię do szufladki, w której znajdujesz wydrukowaną wróżbę - szczęśliwie i po japońsku i po angielsku.
Moja wróżba była taka:


W kontekście porzucenia pracy w korporacji po 12 latach - sounds good ;)
Potem wróżbę trzeba zwinąć w podłużny pasek i przywiązać na taki stojaczek. Dalsze jej losy nie są mi znane. 

Za wszystkie te miłe słowa dotyczące mojej przyszłości zapłaciłam 100 jenów. Pyli się! Procedurę opisałam dla tych, co jeszcze tam zajrzą. 
A, zastanawiałam się jeszcze, o co chodzi z tym, że przed świątynią stoi wielkie palenisko - okazuje się, że Japończycy wierzą, że jak na siebie człowiek nieco podymi, to oczyści to jego duszę. Potem dodatkowo obmywają się wodą. 












Brak komentarzy: