2.3.09

Mała Sonieczka

Nie została Sonieczce nadana żadna złośliwa ksywa, brak mi weny w tym temacie. Może życie przyniesie jakąś ksywę. Tymczasem pozostaje nazywać mi tego najmniejszego człowieka, co go znam, po prostu po imieniu.
Woziłam się ostatnio ze Sonią po Świętojańskiej i zrobiłam dziecku parę zdjęć, bo mi zarzucali czytelnicy, że o niej nie piszę. Bo i pisać ciężko, bo ona nic nie mówi jeszcze, nie broi, a życie jej ogranicza się do paru czynności, o których pisanie naprawdę nudne jest i żmudne.

Oto Sonieczka.





2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Podbije ilość komentarzy jako kochająca "matka, matka polska", a przy okazji- zweryfikuje wieść nieprawdziwą, jakoby Sonia ksywy nie posiadała. Otóż dorobiła się takowej. Poo-sia tudzież Pussy-a (ta wersja bardziej nam pasuje,bo fure wówczas możemy przechrzcić na pussy wagon o czym zawsze marzyliśmy) brzmi ona i w obu przypadkach wysoce jest uzasadniona.

Gippius pisze...

Tak, tak, ale Poo-sia czy też Pussy-a to nie jest ksywa przeze mnie nadana... Dzięki za statystyki:)