Clint Eastwood ma 79 lat, jak się okazuje. Czyli ma tyle lat, co moja babcia. Moja babcia przechadza się po bulwarze, a jej rówieśnik robi w tym czasie filmy, które mnie rozkładają na kawałki.
Gran Torino kojarzy mi się mocno z westernem, co w sumie w kontekście wcześniejszych dokonań reżysera specjalnie nie dziwi. To co mnie urzeka, to przemiana bohatera, to, że coś w nim nagle pęka, a może po prostu od zawsze chodziło mu o sprawiedliwość, niekoniecznie w szerokim kontekście. Może też motorem przemiany jest to, że odnajduje rodzinę... Film jest mocny, ale i zabawny, bo sam główny bohater jest bardzo zabawny, jeśli spojrzeć na niego przymrużonym okiem...
3 komentarze:
Ty a to w ogóle jeszcze ciekawe, że przecież dopiero co puszczali ostatni film tego starszego pana w kinach, a on już zrobił nowy? jestem tym bardziej pod wrażeniem.
bo ten Pan jest mega twórczy
A w tv ostatnio puszczali: High Plains Drifter tegoż pana, ale starszym to on nie był. Dziwne....
Prześlij komentarz