3.9.09
o znikającym golfie
Przede mną trudna akcja...
Był ze mną przez 4 lata, przejechaliśmy razem dziesiątki tysięcy kilometrów.
Raczej mnie nie zawodził. No może raz. Jak zabrakło mu prądu, ale to też nie z jego winy.
Zawiózł i odwiózł 5 osób z namiotami i całym sprzętem do Rygi.
Potrafił wyprzedzać TIRy na ręcznym.
Dzielnie jeździł siódemką do Warszawy.
Woził deskę na dachu...
Pokonaliśmy razem ponad 100 tyś kilometrów!
A teraz mamy się rozstać...
Bo nie jest bezpieczny, bo blachy się rozpadają i... powiedzmy sobie szczerze - mam innego.
Tak pewnie wyglądał w latach swojej świetności.
Dziś ma 22 lata.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
5 komentarzy:
A ja słyszałem że chcesz go komuś oddać ;)
jo, chciałam, ale nie chcę, żeby się ten ktoś zabił...
zostaw go na stacji na hynka, dresiarze sie nim zajma
ja nie wiem co to Hynka, ale mogę zostawić też na Chylce :)
hynka to ulica w wawie, tak se mysle
Prześlij komentarz