5.11.09

jak stracić dwie opony na raz - ASSistance

Jest poniedziałek. Wracam do domu. W Sopocie dopada mnie impuls. Może pojadę do A. Nie mam nic do jedzenia. Wypytam. Może ma obiad. Jak nie ma, to też pojadę. Skręcam w Sopocką. Grzeszę. Rozmawiam z Ż o losach The Girls. I jedna rączka z telefonikiem, druga - na kierownicy. A tu nagle, spomiędzy dwóch pasów ruchu wyłania się wysepka. I ja na tę wysepkę: rach! - jedno kółko, pach! - drugie kółko. I tak tracę dwie gumy. I zjeżdżam szczęśliwie w środku tego lasu na parking, co to przy cmentarzu jest zlokalizowany. Dzwonię do M, który jest odpowiedzialny za flotę. Dialog przebiega tak:
- No hej, złapałam dwie gumy. Nie wiem, co mam teraz zrobić.
- No i co, k..a, ja mam Ci poradzić? A co się stało? Dzwoń na ASSistance.
- Najechałam na krawężnik.
- Widzisz, k..a, z Twojej, k..a, winy. Będziesz musiała płacić i ch..j.
- Nie dzwonię do Ciebie, żeby ustalić, kto jest winny.
No i jeszcze parę słodkich słów leci.
I co? Dzwonię na ASSistance. Podaje wszystkie dane. Pani mówi: za 10 minut ktoś do pani zadzwoni. Mija 20 minut - nikt nie dzwoni. Powtórnie wybieram numer ASSistance. Powtórnie podaję swoje dane. Tym razem Pan zapewnia mnie, że za 10 minut ktoś zadzwoni. Czekam kolejne 20. Po raz trzeci dzwonię na infolinię. Po raz trzeci podaję dane. Po raz trzeci Pani zapewnia mnie, że za 10 minut ktoś zadzwoni.
Nagle podjeżdża M (nie ten od floty, tylko mąż A), przywozi mi ciepły pyszny obiad. Częstuje papierosem i towarzyszy w niedoli. Uwaga! Dzwonią do mnie z zastrzeżonego. Cud! Przyjmują zgłoszenie po raz kolejny. Mówią, że do 600 zawiozą mnie na lawetce bez dodatkowych kosztów. I z 10 minut później dzwoni Pan Marian z lawetki, że już po mnie jedzie. I żebym czekała.
Pan Marian przyjeżdża i zawozi Warzywniak (taka ksywa została nadana samochodu memu) na lawetce do rzekomo czynnej wulkanizacji na Dąbro. Zakład przeniesiony - głosi napis na rzekomo czynnej wulkanizacji. Jedziemy na Rdestową: najpierw Pan Marian z lawetką i Warzywniakiem, potem my z M. Niestety zakład zamknięty. Zjeżdżam Warzywniakiem z lawetki i wracam przemarznięta do domu M i A. I koniec historii.
Jak jest pointa? Zaraz piszę maila do PZU, że taki ASSistance mogą sobie wcisnąć w ASS.

1 komentarz:

Unknown pisze...

Nieźle. Ostatnio często się wożę lawetką, polecam pana M. jakby co służę numerem. A z PZU zrezygnowałem jakiś tydzień temu, jak widać nie ma czego żałować.