28.9.11

Przerwana lekcja muzyki


 Nie wiem, jak to się stało, że ja tego filmu nie widziałam.
Oczywiście płakałam, choć ostatnio wcale nie zdarza mi się to często, to pewnie z powodu braku życia wewnętrznego.
Znów poczułam się, jak wtedy, kiedy czytałam "Lot nad kukułczym gniazdem", że to właśnie w tym psychiatryku jest jeszcze trochę prawdy i że w tym szaleństwie jest metoda.
Patrzyłam na ten zamknięty świat oczami Susanny i tak jak ona zakochiwałam się w szalonej Lisie. I pewnie też bym z nią uciekła. I tak jak Susanna płakałam, żegnając Daisy i żal mi było, że świat tak łatwo jej odpuścił, odpuszczając sobie.
Niesamowite w tym filmie są emocje. Mam wrażenia, że narracja jest prowadzona tak, żeby widz współodczuwał wszelkie dramaty, wzloty i upadki z główną bohaterką. I żeby na koniec zdrowym (pozornie może jednak - sama nie wiem), ale już bardziej doświadczonym wrócić do świata poza murami.

Świetne role Winony Rider, Angeliny Jolie i Brittany Murphy.


11 komentarzy:

Unknown pisze...

I jeszcze Jared!!! ;)

Gippius pisze...

A w ogóle beka, że angielski tytuł tego filmu to: girls, interrupted

Unknown pisze...

O, zaskoczyłaś mnie tym przecinkiem.
Z tym Jaredem to żartowałem. Trochę. A wszystkich zakasowała Ona: http://29.media.tumblr.com/tumblr_lryycdJXPq1qbsjqno1_500.gif

Gippius pisze...

ładny ten gif :) z przecinkiem wszystko gra, ale w liczbie mnogiej się jebnęłam ;) co do Jolie - she's the queen - indeed

Gippius pisze...

swoją drogą, ciekawe skąd to polskie poetyckie tłumeczenie

Porcelanowa pisze...

Nie oglądałam, chociaż o filmie słyszałam, ale póki co wolę unikać sytuacji łzogennych.
Za to polecam Midnight in Paris. Dotknął mnie w środku, ale tak pozytywnie :)

Anonimowy pisze...

" Oczywiście płakałam, choć ostatnio wcale nie zdarza mi się to często, to pewnie z powodu braku życia wewnętrznego. "
hahahaha jesteś lepsza od Allena :d Nie wiem czy o to Tobie chodziło, ale mnie rozbawiłaś do łez :]
a flm świetny

Gippius pisze...

@Porcelanowa, mnie niestety "Mindnight..." rozczarował. Tj w kategorii romansidła - spoko, natomiast mało w tym było Allena, którego lubię. Zdecydowanie wolę jego odsłony po linii "Whatever works".

Gippius pisze...

@anonimowy, jeśli zapachniało Allenem, to miło mi to słyszeć :)

Anonimowy pisze...

nooo
polecam "bez piór" ubaw po pachy

Izabela pisze...

NIE ogladalas ... no co ty!!!! Film jest kultowy!! xxx