17.10.07

Planet Terror

Wrażenie po powrocie z kina. Jedno jest pewne, Quentin postawił na laski - superlaski. A Rodriguez - na akcje. Wyzerować się w środę, co, jak mówią, jest małą sobotą, na pewno warto. Przekaz - żaden. Bo i o to chodzi. Polskie kino zawsze z przekazem, może dlatego jest takie nuuuudne. Nie polecam Planet Terror tym, co są uczuleni na krew i efekty rodem z horroru gore (Jull mi powiedział, bo się trochę nie znam).
Ale lubię wszystkie te lasie, które, tak jak Cherry, chciałyby mieć porządny karabin zamiast nogi.  I znowu zwyciężyły kobiety! Nie żebym jakąś feministką była - skąd! Ale jak widzę posłankę, co się łzami zalewa, to bym ją do tego kina wysłała. Nie na Rambo. Raczej na Grindhouse!

Brak komentarzy: