22.10.07

Wieczór włoski

Wczorajszy wieczór wyborczy spędzaliśmy u Agatki. Pyszne jedzenie przygotowali. I miałam takie wrażenie, że jestem na Wigilii (zresztą słusznie zauważył to Sylwek - brakowało śniegu pruszącego za oknem). CZekaliśmy na wielką zmianę w Polsce, a właścwie gwarancję powrotu do normalności. Zastanawiałam się, jaką ludzie musieli mieć przeżywkę w czasie okrągłego stołu. Ja to pamiętam, że cały czas powtarzano nazwisko Geremka (hehe - teraz w LiDzie).
W każdym razie czułam zjednoczony naród polski pod strzechą bloku Agaty.
Obyśmy się nie przeliczyli. W razie Niemca - zawsze można na Zachód.

Brak komentarzy: