31.10.08

wskazowka sciemniara

Wybralismy sie dzis w dluga trase na naszym Suzuku-popierdalaczce. Popierdalaczka wskazywala pelnie szczescia wzgledem tego, ile ma w sobie benzyny. Bylo to dla nas dosc zastanawiajace, bo kilkadziesiat kilometrow zostalo wykonane. Nic to - zawierzylismy japonskiej technologii i w dorge. Jakos nie przyszlo nam do glowy, zeby sprawdzic, co tam w baku slychac. Hallo??? Japonska technologia jest niezawodna - wiem, bo wielokrotnie slyszalam od Mamy, ktora jest posiadaczka japonskiego samochodu. Po 40 minutach jazdy udalo nam sie pokonac 44 kilometry i dotarlismy do Coby, w ktorej mielismy zwiedzac kolejne juz majowskie ruiny. Z obolalymi zadkami podczepilismy sie pod wycieczke kanadysjich turystow i posluchalismy o majowskich zabawach. Na przyklad o odmianie ichniego futbolu, ktoren dla przegranej druzyny konczyl sie byl smiercia. Byc moze taka forma motywacji zadzialala by wreszcie na polska reprezentacje?
Po zwiedzaniu wsiedlismy ponownie na popierdalaczke, a ta z radoscia pokazywala, ze jest pelna, jak i ja po konsumpcji w lokalnych knajpach. Po drodze, nieco zmeczeni, postanowilismy zatrzymac sie w lokalnym cafe celem spozycia kawy wlasnie. Okazalo sie, ze to, co bralismy za lokalne cafe, wcale nim nie bylo. Wiec wsiedlismy ponowanie na popierdalaczke i w droge. Niestety wtedy strzalka zmienila front - konkretniej z bialego na czerwony... C zwolnil i postanowil rozprawic sie ze strzalka metodycznie. Im wolniej jechal - tym strzalka optymistyczniej wskazywala ilosc paliwa. Mialam jednak koszmarne wizje... 15 km w meksykanskim sloncu, nawet w listopadzie, nie napawa optymizmem.
Wiedzeni instynktem zatrzymalismy sie po srodku jungli i otworzylismy nasza puszka Pandory. Co to sie nia wcale nie okazala. Paliwa mielismy jeszcze dosc, by pokonac kolejne 10 km. I tak, dzieki metodyce empirycznej, nie zas japonskiej sciemnionej technologii dotarlismy wlasnie tu, skad kresle te slowa.
Adios, amigos!

Brak komentarzy: