25.11.09

bezsenność w Gdyni

Bezsenność - stan dziwny. Z jednej strony organizm mówi: chcę spać, z drugiej - oczy nie chcą się zamknąć. Musiałam wspiąć się na wyżyny mobilizacji, by doczołgać się do pokoju i sięgnąć komputer.
Jak spać nie mogę, to snuję plany. W myślach kreślę, rozrysowuję - najczęściej te zawodowe snuję. No ale przecież to męczy. Próbuję więc znaleźć temat zastępczy. Dziś tematem zastępczym jest blogowanie.
Nie mam ostatnio serca. Zdaje mi się, że na serio nic ciekawego do powiedzenia nie mam. A jak już mi ostatecznie coś do głowy przyjdzie, to stwierdzam, że nie, że za bardzo osobiste albo że nie, że za bardzo personalne, albo że emocjonalne za bardzo. I w ten sposób nie potrafię napisać nic.
W tym tygodniu wykonałam aż dwie wizyty u lekarzy, Mówię aż, bo po pierwsze, mamy dopiero środę, bo po drugie, chadzam z rzadka. Hiperhospitalizacja mi nie grozi.
Ta ostatnia miała miejsce w przychodni na DZL. Zostałam zarejestrowana na godzinę 16.15. Byłam z 5 minut wcześniej gotowa wykłócać się o to, że przecież cała ta zgraja dziadków leśnych z Działek Leśnych musi poczekać, bo przecież nie kolejka się liczy, a godzina rejestracji. Się okazało, że wyszedł od doktór Pani jeden Pan starszy i nikt w kolejce nie czekał. Wielkie było moje zdziwienie. Pomyślałam, że na koniec dnia se trochę pożartuję katastroficznie. Powiedziałam więc w pierwszych słowach mego listu, że mam wirus AH1N1. Po paru sekundach krępującej ciszy zrozumiałam, że wcale to śmieszne nie było. I powiedziałam, że hmmm mało to śmieszny żart. No i trochę się rozczarowałam, bo spodziewałam się po pani doktórce, co to ma też takie nazwisko, że jakby obcokrajowiec na lotnisku miał wywołać, to raczej zeszedł by wcześniej, że ma to bardziej niedobre poczucie humoru, co się pozwala śmiać z przyczyny ludzkiej śmierci. A w sumie to z takiego założenia wychodząc, to by się śmiać nie można było z życia, co o przecież jest przyczyną śmierci.
Na dobranoc - dobry wieczór.

5 komentarzy:

gapminded pisze...

nawet z własnej stypy śmiać się można :) ino najwyraźniej nie każdy tak ma. ale jak mówią, śmiech to zdrowie, więc może i na grypę by pomógł.

Gippius pisze...

No kurcze i z własnej, i z koleżanki...

Anonimowy pisze...

Gorzej jak w samym środku nocy budzisz się z koszmaru którego nie pamiętasz. I który nie daje ci zasnąć już do rana. A wszystkie plany które snujesz kończą się nad przepaścią lub w pustkowiu. I boisz się poruszyć by nikogo nie zbudzić, bo na pytanie: co się dzieje, nie masz sensownej odpowiedzi.

gapminded pisze...

ale najgorzej, to jak budzisz się w nocy ze snu, który bardzo dobrze pamiętasz, i w którym śni ci się coś, co strasznie chciałbyś, żeby było prawdą, ale budzisz się i zdajesz sobie sprawę, że wcale nie jest. to jest chyba jedno z najgorszych uczuć, jakie są na świecie.

Marta Marucha pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.