21.10.07

OO - czyli obywatelski obowiązek

Odrywam swoje zmęczone oczy od monitora i widniejących na nim słów i idę przed siebie. Właściwie to jadę. Odpalam Golfinę i jadę spełnić mój OO. Dlaczego? Jakby wygrał Jaro, to bym całą kadencję pluła sobie w brodę. A tak - przynajmniej będę mogła pluć innym.
Nie mogłam nie napomknąć w tę niedzielę o wyborach. No się nie dało.
Na telewizję zaprosiła nas Zienka :)

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ja swój OO na rowerze.W taką pogodę nie godziło się inaczej.

Anonimowy pisze...

Oh Marta, ja stalam 45 min przed Ambasada Polska w Holandii...duzo rodakow przyszlo oddac swoj glos, wszyscy w promieniu 2 metrow ode mnie glosowali na PO(podsluchiwalam, wiem, ze nie mozna, ale nie moglam sie oprzec...
Te glosy to nie dla mnie, bo ja juz do Polski raczej nie wroce, ale dla mojej mamy i jej malego biznesiku zwanego "pasmanteria"....
Fajny ten twoj blog ;)iza

Anonimowy pisze...

A ja muszę przyznać, że Koleżanka, za pomocą popularnego komunikatora, przekonała mnie do pójścia do wyborów po tym, jak w taksówce z lotniska, zatapiając się w posępnym świecie polityki, który wciągnął mnie jak szara, lepka i śmierdząca magma jak tylko opuściłam terminal, a nie dosięgał mnie przez chwilę w krainie szczęśliwości za morzem, postanowiłam, że nie, nie i jeszcze raz nie (chociaż zawsze przykładnie chodziłam głosować i nigdy się od OO nie uchylałam, odczuwając go wyjątkowo silnie). No a oprócz tego do reszty przekonało mnie przypadkowe obejrzenie Wiadomości na TVP - to co zobaczyłam przerosło moje najsmielsze oczekiwania, sprawiając wrażenie, że każdy materiał jest zaaranżowany niczym teatr telewizji (ino aktorzy coś słabi). W każdym razie jestem Koleżance wdzięczna bardzo i tym bardziej szczęśliwa, że mój głos tym razem nie poszedł na marne.

Anonimowy pisze...

Taaaak, trzeba koleżance medal jakiś może wręczyć, bo okazuje się, że mało, że swoj OO spełniła, to jeszcze przyczyniła się, jak widać, do oddania swego głosu przez niemałe grono przyjaciół i znajomków. Ja również z tych jestem, których namawiała do oddania swego głosu, obawiając się, ze na obczyźnie nie będzie mi się chciało. Ale chciało się oczywiście i jak blondynka prosiła, tak sumiennie zagłosowałam. Na PIS oczywiście!