20.1.08

Dziewczyna spod bloku i fryzjerka zza rogu

Sonię Bohasiewicz kupiłam w całości. Z całą menażerią: cyrkiem spod bloku, niedoszłą przedszkolanką, tipsami i fajkiem (tak, tak, oni tam we Warszawie mówią fajek a nie fajka) między palcami. Autentyczność to jej cecha konstytutywna. Tak samo autentyczny jest wywiad. I to nie za sprawą pytań, tylko odpowiedzi. Hanka B. z Pragi i Sonia z Żor.
Hanka, B. dziewczyna praskiego króla, fryzjerka z własnym zakładem. Sonia, dziwok, który stał się na chwilę dziewczyną z Pragi. W rycerskiej zbroi z tipsów, tlenionych włosów i kiecek Hanka B. żyje na swoim podwórku. „Jak będziesz miał kaprycho, to wpadnij
do mnie” - mówi królowa praskiej kamienicy do młodego fotografa, „Tipsiory! Były tak długie, że nie mogłam normalnie spuścić wody w ubikacji” komentuje Sonia paznokcie filmowej Hanki.
I tak naprawdę zakład fryzjerski cycatej blondyny ("Jak zastawić pułapkę na cycatą babkę" podziękujmy autorom za uchronienie nas przed tą nazwą) znajduje się za rogiem, choć małej Sonii pod trzepakiem nie użyczysz. Ale mogłaby stać jeszcze kilka lat temu, pod blokiem z wielkiej płyty na betonowym chodniku. Czasem miałaby poobcierane kolana. Tak samo jak Hanka. Tyle że dziś Hanka miewa obitą twarz. Bo Rysiek wyszedł
z więzienia. Sama Hanka gorzko mówi do fotografa, że przecież prawdziwy facet to musi uderzyć. Hanka wplątuje się w toksyczną relację, dla wzmocnienia zbroi, chce jeszcze bardziej się w niej zasklepić. Aż do momentu, kiedy w kamienicy pojawia się fotograf.
Co tak naprawdę decyduje, że Hanka zakochuje się w fotografie (nawet mi się nie chce pamiętać jego mienia) – nie wiadomo. Bo w tym filmie dużo jest Hanki, prawdziwej Hanki z Pragi – równie autentycznej co Sonia Bohusiewicz w Żorach wychowana.
I choć słabe ponoć to kino polskie i żadnej w nim tezy nie ma, to ja się cieszę. Po stokroć się cieszę, że Sonia stworzyła taką Hankę z Pragi, co by mogła na Łąkowej mieszkać albo i na Szmelcie. I więcej takich filmów, więcej takich wywiadów.

Brak komentarzy: