18.1.08

ku chwale korporacji

W ogóle to się chcę wytłumaczyć z zaburzonej częstotliwości wpisów. Wynika ona przede wszystkim z tego, że się nie da w pracy jakoś ostatnio tych wpisów robić. Po pierwsze, mało czasu, po drugie, problemy techniczne.
Ale o korporacji miało być. No więc pracuje w tej korporacji w charakterze manadżeżyny, jak mawia Kuba, i nie wiem, jak można tak żyć życiem nagrzewnic, jak to czyni chociażby NKK.
K. pisze o swojej korporacji w kategoriach fabryki. No bo jest to fabryka. Człowiek przychodzi, robi, co należy, albo i nie, i wychodzi. Ale ja nie wiem, czy to jakiś mój defekt jest, że się w korporacji nie kocham, czy to zawsze już tak będzie, że robię swoje i zapominam. Bo ja też nie wiem, czy tą pracą trzeba żyć po pracy. W ogóle to ja nic nie wiem.

1 komentarz:

gapminded pisze...

Nie kochać się w korporacji to absolutnie żaden defekt jest, to raczej normalne być powinno. I raczej nie należy żyć pracą po pracy, bo pohój takie życie?