Być kobietą, być kobietą... M mówi, że ona w ogóle nie ma tego. Jak? Jak to możliwe, że nie ma? Się mi zdawało, że solidarnie wszystkie cierpimy. Ze nas ten ból psychofizyczny genderowo ogarnia. Ale nikt się nie chce z członkiem ZNP solidaryzować, o nie! Brak jest zrozumienia dla ludzkiego cierpienia.
I ja w tym Nowym Pięknym Roku postanowiłam walczyć z tematem. Ale to się nie uda. To już jest immanentną częścią tej mojej posranej płciowości.
Dążmy jednak do doskonałości.
Takie coś mi się na myśl rzuciło. To foto z kościółka, co go Hundertwasser (czy jak mu tam dokładnie) zaprojektował.
1 komentarz:
To ja sie solidaryzuję. Też mam, ostatnio wprawdzie słabiej niż kiedyś, ale mam i nawet w tej chwili mam tak, że mam też.
Prześlij komentarz