3.2.08

Casanova

Wciągnęłam dzis po wielu próbach (za każdym razem zasypiałam :)) Casanovę Felliniego i przyszło mi parę refleksji do slomianej glowy. Pierwsza, przyziemna i alkoholowa, jak to w Moskwie będąc raczyłam się z koleżanką L. wódką z sokiem melonowym. A napój ten nazywał się nie inaczej jak - KAZANOWA (ruskie tak piszą) i dystrbuowany byl w puszkach. Jakże milo bylo po nocnej Moskwie wlóczyć się zmroczoną Kazanową.
Potem sobie przypomniałam pewne szkolenie sprzedażowe, jakie miałam okazję przejsć, na którym prowadząca przyczyn wielkich łóżkowych sukcesów Casanovy dopatrywała się nie w jego zdolnosciach, ale w ilosci propozycji, jakie składał. Przypuszczalnie wiele z nich odrzucano, o czym zresztą w filmie mowa.
No i ostatnia refleksja, mocno powiązana z moją hiperspołecznoscią, a mianowicie tekst Stinga, bardzo zresztą zajebiaszczy, ale ja zacytuję tylko fragmencik:
I have so little time to spare now
I'm wanted almost everywhere now
I make out like Casanova
Friends are always coming over

A że film polecam to jasna sprawa.

Brak komentarzy: