18.2.08

zimna golonka

Żeby było jasne - golonki ja nie lubię. Ale byliśmy w Salinie na obiedzie w gospodzie myśliwskiej. Zjadłam super pstrąga. M. zamówiła golonkę, co się okazała zimną golonką. No to dostała drugą - też zimną. Chyba nie skumali, że zimnej to ona nie lubi. Za to C. zamówił płonącą polędwicę. Jej płonącość polegała na tym, że na środku talerza stała miseczka z alkiem i płonęła, a obok niej polędwica na talerzu i inne dodatki. No to C. nie wiedział co zrobić i mówi do kelnerki, że on nieobyty z myśliwskim jedzeniem. A ona na to, że zagasić trzeba i tyle. I takie to płonące jedzenie było, że bez gaśnicy nie podchodź.

Brak komentarzy: