Żarcie. Jedzenie. Piszcza. Szamanie. Jadło. Wrzucanie na ruszt. Podżeranie. Napchanie żołądka. Przeżarcie. Ofacenie. Zapchanie. Wszystko na produkcje kupy i wysłanie jej na wycieczkę kanałami, gdzie ją oczyszczą, przerobią na nawóz i dzięki niej wyrośnie jakaś roślinka, co se ją człowiek chętnie zszamie :)
A jednak coś sprawia, że mimo świadomości tego beznadziejnego łańcucha pokarmowego i całkowitego zabezpieczenia jedzeniowego, cały prawie czas jestem głodna :)
I ja wiem, co to jest! Hedonizm się to nazywa, hedonizm gastryczny. Jego wynikiem była wczorajsza produkcja mało wyrafinowanego posiłku włoskiej prowieniencji, stworzonego przez italiańską biedotę.
Ale myśmy se nie żałowali. Pizze suto przyodziane dodatkami: sosami, szpinakami, fetami, warzywami, itp... A teraz cały ten zestaw jest w podróży. Nie wiem, jak to jest po kolei ze stacjami (biologiczny ze mnie ułom wszak), ale mijała już pizza jelita, trzustkę i wątrobę, aż w końcu pizza poleci do kanału.
6 komentarzy:
eine kleine gastrofazen, powoduje viel mehr gazen
Regan, Tolkien, Pan Cogito...
gehen pizza durch jelito
taka bardzo ciepła ta poezja polsko niemiecka
ale ja Niemców ... od dziecka :)
eine zarazen mach dir gazen wenn das pizza keine grenze
Gute Gaz, macht viel spass
ein mal pizza zwei mal wasser bringt die bombe und macht spassen
Prześlij komentarz