22.4.08

Gastrofaza to zaraza

Żarcie. Jedzenie. Piszcza. Szamanie. Jadło. Wrzucanie na ruszt. Podżeranie. Napchanie żołądka. Przeżarcie. Ofacenie. Zapchanie. Wszystko na produkcje kupy i wysłanie jej na wycieczkę kanałami, gdzie ją oczyszczą, przerobią na nawóz i dzięki niej wyrośnie jakaś roślinka, co se ją człowiek chętnie zszamie :)
A jednak coś sprawia, że mimo świadomości tego beznadziejnego łańcucha pokarmowego i całkowitego zabezpieczenia jedzeniowego, cały prawie czas jestem głodna :)
I ja wiem, co to jest! Hedonizm się to nazywa, hedonizm gastryczny. Jego wynikiem była wczorajsza produkcja mało wyrafinowanego posiłku włoskiej prowieniencji, stworzonego przez italiańską biedotę.
Ale myśmy se nie żałowali. Pizze suto przyodziane dodatkami: sosami, szpinakami, fetami, warzywami, itp... A teraz cały ten zestaw jest w podróży. Nie wiem, jak to jest po kolei ze stacjami (biologiczny ze mnie ułom wszak), ale mijała już pizza jelita, trzustkę i wątrobę, aż w końcu pizza poleci do kanału.

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

eine kleine gastrofazen, powoduje viel mehr gazen

Anonimowy pisze...

Regan, Tolkien, Pan Cogito...
gehen pizza durch jelito

Gippius pisze...

taka bardzo ciepła ta poezja polsko niemiecka
ale ja Niemców ... od dziecka :)

Anonimowy pisze...

eine zarazen mach dir gazen wenn das pizza keine grenze

Anonimowy pisze...

Gute Gaz, macht viel spass

Anonimowy pisze...

ein mal pizza zwei mal wasser bringt die bombe und macht spassen