29.11.07

asertywność

Się śmiali w szóstce wszyscy z Marysi (wychowawczyni), że na kurs asertywności się wybrać powinna. W czwartej klasie to ją nawet posądzali, że we wakacje ów kurs przebyła. A ja już teraz się bym z Marysi nie śmiała, bo to ciężko być asertywnym i nie wiem, czy kursa pomogą. Może to trudne, dlatego że ciężko być jednocześnie łaskawą panią i asertywną lasią. To się nawet, jak na moje, wyklucza nieco.
A w życiu jest tak dużo łatwiej, jak człowiek umie dobrze odmawiać. Mniej się pije, w domu siedzi więcej (choć teraz czas na łowienie, więc w domu siedzenie jest raczej niekorzystne - na molo trzeba się przejść - mówi babcia Moni) - dąży do ideału. A tak? Zewsząd wokół zespucie! Nawet Zienka dopiero co zimówki zmieniła, a niby taka porządna...
Taki Czesio, na ten przykład, jak go Andżelika wyrywała, to był asertywny. Mówił, że z nią chodzić nie będzie, bo nie ma wacka. I to jest asertywność.

Brak komentarzy: