8.2.08

u Tajczyka w Gdyni znów Cię widział ktoś...

Wyjaśniam: Tajczyk to jest taki Chińczyk, ale nie z Chin tylko z Tajlandii. I myśmy se poszły z Karoliną i takie tam było dobre jedzenie, że ja myślałam, że Tajczyk tam kucharzy. A potem myśmy widziały tego Tajczyka i był to Nietajczyk, raczej takie słowiańskie rysy miał on. I drugi był - też Nietajczyk.
A potem poszły my se w kino. Na Butelki Zwrotne. I jest to fajny film. I jeszcze niedawno powiedziałabym: kurczę, czemu Polacy nie umieją robić takich filmów. A teraz powiem, że "Sztuczki" właśnie w takim są klimacie. Że to opowieść o zwyczajnych ludziach, co mają takie zwyczajne problemy, a wszystko to ładnie opowiedziane jest. Idźta do kina!

4 komentarze:

gapminded pisze...

Ale men jak ten Nietajczyk gotował - no po prostu szacun szacunów. Najszacun. Albibek.

Gippius pisze...

Albibek wid ju

Anonimowy pisze...

"A z takim ryjem to kim on może być - Tajem ?"
Tak mi się przypomniało.
Włąśnie, co z tego, że za 9,90 ? I to w Warszawie ? Papierowa tacka i wielki gar na widoku i kotlet z psa też mają swój koloryt... powtarzam to żonie za każdym razem, kiedy narzeka, żebym się szarpnął na coś lepszego.

Gippius pisze...

U nas nie ma tanich Tajczyków (chyba...???). Są tylko Tajczyki, co się trzeba ba nich szarpać.
A we Warszawie to ja przedwczoraj byłam w restauracji innej niż wszystko :)