10.2.08

Warszawa kocha Rumię

Po powrocie z Warszawy zacytuję słynną wakacyjną piosenkę o przyjaźni dwóch polskich miast:

Warszawa kocha Rumię
Warszawa kocha Rumię
I choć nikt jej nie rozumie
To Warszawa kocha Rumię
Przez Rumię na Hel jedziesz
Tu nigdy się nie zawiedziesz
Jest McDonanald i trzy stacje
Oraz inne są atrakcje

Niektórzy z Was, ze względu na popularność szlagieru, znakomicie znają melodię. No ja na pewno wersji śpiewanej prezentować nie będę.
A we Wawie się działo. W swej euforii, że tak długo się z Paulinką nie widziałam, namówiłam ją do wspólnego wódki picia. I skończyło się to wielkimi performensami. Moją mikro awanturą z C. (hihi - drugą się zdaje w hist(e)orii związku. I co ciekawe, zawsze się te awantury na fochu C. zasadzają. Boże! Ja chyba naprawdę nie jestem kobietą. Ale największy perform wykonała P., choć mówić o tym nie będę, bo i uprawniona nie jestem. Jedno jest pewne - od wódki rozum krótki!

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Oj działo się...
trzydzieści jeden świeczek ja dmuchał w ten weekend. Jedną z moją córą. Na pozostałe trzydzieści spuśmy łaskawą kurtynę milczenia. Bez wódki. Z szampanem, którego korek córa odnalazła nie wiadomo jak i gdzie. Oj, spało grzecznie maleństwo ;)