4.3.08

Gary!!!! - z pamiętnika Kury Domestici

Nie o Oldmanie, ani o Cooperze, tylko o zwykłych garach będzie. Bo taki gar - to jest dopiero niesamodzielny, opieszały i leniwy. Gar potrzebuje pełnej obsługi. I w dziedzinie kulinarnej - spoko, nie jest to zwała największa. Ale jak już taki gar zalegnie w zlewie, to wyjść sam z niego nie umie. Leży i czeka, na lepsze czasy. Jak już blog będzie od niego mniej ważny, telefon do przyjaciela ustąpi mu grzecznie miejsca, albo gara widoku w zlewie właściciel więcej nie zniesie. I o to właśnie jest ten moment - Kura Domestica w drodze na zmywak.

6 komentarzy:

gapminded pisze...

pobite gary!!

Gippius pisze...

Jak ja raz miałam pobite gary. Normalnie żem zmywała po nocy, co nie, i najpierw szklanka mi pękła, a potem mi pękła druga i rozwaliła rękę do krwi. Nastąpił krwotok. Myślałam, że się wykrwawię. Ale się nie. I se pomyślałam, że to na szczęście

Anonimowy pisze...

Kup se zmywarkę do Garego

gapminded pisze...

No, wykrwawić się przez Garego to gruba sprawa. Takim aż romantyzmem powiało. Znaczy, Romantyzmem. (junołodamin).

Gippius pisze...

Chyba reumatyzmem...

Anonimowy pisze...

mowiłąm ci nie raz, kup zmywarke