Włacha, 32 odcinek "Włatców Móch" - zajebiocha. I przyznam się szczerze, że na zero oceniam swoją kreatywność, na serio (jak mawia PSC), w konfrontacji z bandą, która płodzi tę kreskówkę. I jestem pełna podziwu dla całości dzieła. Nie bardzo się znam na kresce (kresek też mało w życiu wciągnęłam, może dlatego, że jedna z pierwszych skończyła się omdleniem) - więc ciężko mi z tej strony ocenić projekt. Ale: charakterystyka postaci - rewelaja. I mam wielki dylemat, bo nie wiem, kogo lubię bardziej: Czesia czy Maślanę... Do tego dochodzi konsekwentny język, język chłopaków, pani Frau, wszystkich postaci. I chcę się przyznać do tego, że lubię Anżelikę. Tak, wiem, chłopaki jej nie cierpią, ale co tam, jako relatywistka moralna mogę chyba lubić i chłopaków i Anżelikę. A higienistka - się wie! Swój człowiek. Gratuluję twórcom.
Gigant tytułowy uważam za najlepszy odcinek, choć nie wiem, czy ex aequo nie stawiam "Dzeszczy niespokojnych". No bo ja też bym się czasem na taki gigant wybrała. Ale z roboty gigant nie ma już tego dreszczyka emocji... A groźba tego, że bank zabierze mieszkanie??? No nie wiem - to mnie jakoś nie motywuje do giganta.
Jak ktoś nie wie, gdzie szukać "Włatców" - to podpowiem. Dla ciekawych dodam, że nie tylko w telewizji :)
1 komentarz:
Hehe, "Co tu robisz?" "Samotny męczę bieg."
Prześlij komentarz