Tak śpiewała Ewa Bem. Oj tak. Się zaczęłam zastanawiać, jak to jest, jak się ma pomroczność jasną. Bo dla mnie to ta jesień jest taką pomrocznością jasną. Burość i szarość - masakra. Dobrze, że na ścianie w kuchni mam kolorowe kwiaty.
Przeczytałam we "Wysokich", że na lampy można chodzić, takie w twarz lampy. I że po tych lampach to człowiek zaraz taki uśmiechnięty. Nie po jednej lampie, po paru ale. Cyklem trzeba przyjąć. I mi się przypomniało, jak kiedyś na imprezie u Julla w Chałupach Kuba znalazł taką kwarcówkę (no i jak se to wszystko do kupy poskładam, to przestaje mnie dziwić, że na PiS koleś głosował) i się postanowił opalić. No i tak się naświetlał, że se prawie całą twarz spalił. Ale okularów nie ściągnął. No i mu takie blad obwódki zostały. I nie wyglądało to wcale jak opalenizna żeglarska. Więc nawet w terapii trzeba zachować umiar.
Bo ja do tego słońca mam prawa specjalne, bo ja panna solarna jestem w ustach niektórych.
Dodaję trochę słońca. Normalnie beka jak nic - ten klip.
2 komentarze:
Panna solarna....hmmm ładnie brzmi....A w tych Chałupach imprezy to musiały być fajne, tak myślę sobie, i słoneczne zarazem. Rację mam czy nie?
no ba! tak było, ale wtedy byliśmy na studiach...
Prześlij komentarz