21.11.07

Podaruj mi trochę słońca

Tak śpiewała Ewa Bem. Oj tak. Się zaczęłam zastanawiać, jak to jest, jak się ma pomroczność jasną. Bo dla mnie to ta jesień jest taką pomrocznością jasną. Burość i szarość - masakra. Dobrze, że na ścianie w kuchni mam kolorowe kwiaty.
Przeczytałam we "Wysokich", że na lampy można chodzić, takie w twarz lampy. I że po tych lampach to człowiek zaraz taki uśmiechnięty. Nie po jednej lampie, po paru ale. Cyklem trzeba przyjąć. I mi się przypomniało, jak kiedyś na imprezie u Julla w Chałupach Kuba znalazł taką kwarcówkę (no i jak se to wszystko do kupy poskładam, to przestaje mnie dziwić, że na PiS koleś głosował) i się postanowił opalić. No i tak się naświetlał, że se prawie całą twarz spalił. Ale okularów nie ściągnął. No i mu takie blad obwódki zostały. I nie wyglądało to wcale jak opalenizna żeglarska. Więc nawet w terapii trzeba zachować umiar.
Bo ja do tego słońca mam prawa specjalne, bo ja panna solarna jestem w ustach niektórych.
Dodaję trochę słońca. Normalnie beka jak nic - ten klip.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Panna solarna....hmmm ładnie brzmi....A w tych Chałupach imprezy to musiały być fajne, tak myślę sobie, i słoneczne zarazem. Rację mam czy nie?

Gippius pisze...

no ba! tak było, ale wtedy byliśmy na studiach...