17.12.07

Po pierwsze uczciwość, po drugie młodość

W sobotę byłam na koncercie reggae. Co zapamiętałam? - "My nie będziemy się zabijać o pieniądze" - ehe, srutututu. Pamiętam jak pewna M. (i ta M to nie ja) zarzekała się, że ona to na pewno nie będzie jeździć samochodem i futra sobie nie kupi też, kiedy ze sceptyzmem mówiłam (tak, tak, ja ze sceptyzmem), że jej idealizm pankowo-hipisowski skończy się wraz z dorosłym życiem, co to jest z kapitalizmem nierozłącznie związane. I co robi teraz M.? M. pracuje jako prawnik, ma samochód i buduje sztuczne potrzeby. Nie żebym ja miała tak zupełnie inaczej.
Ale o uczciwości miało być. No więc młodzież w Uchu okazała się uczciwa. Mądra K (z korporacji KFC) wrzuciła mi telefonik w czasie koncertu za bluzeczkę, a bluzeczka taka raczej ciążowa, więc telefonik spadł na ziemię, bo ja myślałam, że K. tak po prostu mi za bluzeczkę rękę wkłada. Jeszcze se wmówiłam, że ona ten telefonik sobie do torebki włożyła.
I uczciwość ludzka zwyciężyła - ktoś znalazł telefon i odniósł do baru.
No właśnie - szczęście to jednostki? Czy może uczciwość społeczna?

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Obstawiam to 1.

Gippius pisze...

taka właśnie jest wiara w ludzi - wątła

gapminded pisze...

Jakoś chyba rozpoznaję tę M. od samochodu...? Ja natomiast nie posiadam, chociaż chyba też i żadna ideologia nie wzięła w tym udziału.

Gippius pisze...

Jakoś chyba dobrze rozpoznajesz, Ty jesteś dobrze rozpoznająca.